wtorek, 3 marca 2015

18. rozdział

XVIII

Pik... pik... pik...
- Co to za pikająca maszyna? 
Jezusie, niech to wyłączą, albo chociaż ściszą! 
Czemu mnie tak boli głowa? Nie przypominam sobie żebym coś piła. Kurde, ale chce mi się pić. 
Ale wody, dajcie mi wody. Wypiję litr wody na raz! 
Czemu nie mogę otworzyć oczu? 
O udało się. 
Ale nie, nie mogę bo mnie światło razi. 
Gdzie ja jestem? Dziwnie tu pachnie. 
No dobra, trzeba wstać. Kurde.. jakoś nie mogę się ruszyć, nie mam siły... co się dzieje? - moja głowa pękała od nadmiaru myśli a ja nie byłam w stanie się podnieść z łóżka. Nie za bardzo wiedziałam co się dzieje. Znowu ten koszmarny sen? 
Próbowałam otworzyć oczy ale światło w pomieszczeniu było tak silne że odruchowo mrużyłam i zamykałam oczy. 
Ledwo podniosłam rękę.
- O matko co to jest? - w moją dłoń wbite było kilka małych igiełek z jakimiś rurkami. Wszystko podłączone do "czegoś" ale nie mogłam zlokalizować do czego. Dotknęłam klatki piersiowej, a tam też mnóstwo kabli i rurek. Podejrzewam, że były podłączone do tej pikającej cholernej maszyny. 
Głowa.
Czułam ucisk, chyba przez bandaż którym miałam ściśnięty łeb.
Co się do cholery ze mną dzieje?
Zdjęłam jakąś maseczkę, która miałam na twarzy. Chyba pompowała tlen. Ale tlen? 
- O nie! To jednak to znowu ten koszmar! Dlaczego on ciągle powraca? Ale chwila... tym razem mogę się ruszać. Niesamowite. 
Dlaczego on staje coraz bardziej realny? Nie wiem czy chcę... dobra, chcę się już obudzić, nie chce tego snu! - pomyślałam i miałam nadzieje, że zaraz się obudzę a obok mnie będzie Dan. 
- Co jest do cholery? Przecież, zawsze kiedy próbowałam zrobić coś więcej, powiedzieć czy ruszyć się to się budziłam. - tak było, ale nie tym razem.
Wszystkimi siłami odwróciłam głowę w prawą stronę, w stronę pikającej maszyny. Na krześle obok mojego łóżka, siedziała moja mama. Podpierała głowę o skraj łóżka. Chyba spała. Tak spała. Bo gdy resztkami sił pogłaskałam ją po głowie, powoli zaczęła się wybudzać.
- Mamo? - szepnęłam, ale wątpię by mnie usłyszała. - Mamusiu... - odchrząknęłam i powiedziałam ciut głośniej. Nagle moja mama podniosła głowę. Gdy zobaczyła, że na nią patrzę, zaczęła krzyczeć.
- Siostro! Lekarz! Gdzie jest lekarz?
- Mamo nie krzycz tak... - szepnęłam.
- O Boże córeczko! Ty żyjesz. - mama głaskała mnie po głowie.
- A niby dlaczego mam nie żyć? - próbowałam się zaśmiać ale zamiast tego zaczęłam się krztusić. Było mi ciężko.
- Siostro! - mam dalej krzyczała.
Nagle przybiegła pielęgniarka i powiedziała, że lekarz już idzie.
- Moja kochana. Tak się o Ciebie martwiliśmy. Jejku jak dobrze, że już się obudziłaś. - mama ze łzami w oczach całowała moją dłoń.
Kiedy przyszedł lekarz, kazali mamie wyjść mimo, iż nie chciała. Ja też nie chciałam ale chyba miałam najmniej do gadania.
Zaczęło się świecenie po oczach jakąś latareczką, Sprawdzanie czy reaguje na ból. Mnóstwo pytań na które nie mogłam tak szybko odpowiadać.
- Doktorze... co się stało? - przerwałam pytania które zadawał mi lekarz.
- Nie pamiętasz co się stało? - zapytał.
- No właśnie nie bardzo. - odpowiedziałam.
W tym czasie pielęgniarka odpinała i przypinała różne inne rurki.
- Miałaś wypadek i leżałaś w śpiączce. Ale już jest dobrze. Odpoczywaj, później porozmawiamy. Twój lekarz który Cie prowadzi już tu jedzie. - doktor był stanowczy.
- Ale doktorze... ja...- zaczęłam.
- Musisz nabrać sił. Odpoczywaj. - zapisał coś w swoim notesie, rzucił kilkoma dziwnymi nazwami, jak się domyślam były to jakieś leki i serie badań które rzekomo miała mi wykonać pielęgniarka. Skinęła głową i już szykowała jakieś strzykawki woreczki z płynem. Bo wykonanych czynnościach przez pielęgniarkę nawet nie wiem kiedy usnęłam. Gdy się obudziłam był już chyba następny dzień. Tak. Spałam całe popołudnie i całą noc. 
Rankiem po przebudzeniu, w sali obok okna stała mama tym razem już z ojcem.
- Znam to okno. Już kiedyś... tak! Stał przy nim Dan. Pamiętam jego sylwetkę oświetloną przez słońce. Tak samo teraz stoją moi rodzice. - pomyślałam a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Czułam się już trochę lepiej i powoli zaczęło do mnie dochodzić, że to jednak nie jest sen.
Obok łóżka szpitalnego siedział Matt i bawił się komórką.
Nikt nie zauważył, że się obudziłam, więc miałam chwile dla siebie bo czułam, że zaraz znowu zacznie się zamieszanie w okół mnie.
- Cześć braciszku. - uśmiechnęłam się do Matta.
- O kurwa! - telefon wypadł mu ziemię.
- No, dzięki za miłe przywitanie. - odpowiedziałam na przekleństwo brata.
- Ale mnie wystraszyłaś! Cześć siostro. - schylił się i ucałował mnie w czoło.
- Matt! - mam zmiażdżyła wzrokiem syna. - No jak tam Alex się czujesz? - zapytała, siadając obok mnie.
- Chyba lepiej? Nie wiem... - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. - Trochę jestem skołowana.
- Pamiętasz co się stało? - zaczął tato.
- Oj daj jej teraz spokój, słyszałeś co powiedział lekarz. - matka strofowała ojca.
- No już dobrze, dobrze. Cześć Skarbie. - tato ucałował mnie czoło.
- Dobrze, że do nas wróciłaś. Tak się baliśmy, że się nigdy nie wybudzisz, ale ja wierzyłam i modliłam się. - mama ogrzewała moją dłoń w swojej. Miło było poczuć jej ciepło.
Naszą sielankę przerwała pielęgniarka.
- Doktor prosi Państwa do siebie.
- Ale... ona się obudziła, możemy... - mama chciała zostać przy mnie.
- Ale to zajmie chwilkę, zapraszam Państwa, zaraz wrócą Państwo do córki. - miła pielęgniarka nalegała.
- No dobrze. Poczekaj tu na nas. - mama się uśmiechnęła.
- No raczej się stąd nigdzie nie ruszę. - zaśmiałam się.
Kiedy już rodzice wyszli z sali, zostałam sama z bratem. Siedział wciśnięty w krzesło i "odprowadzał" rodziców wzrokiem. Kiedy zniknęli z pola widzenia, zerwał się z krzesła.
Zamknął za nimi cicho drzwi.
- Matt... co się dzieje? - zapytałam, zdziwiona jego zachowaniem'
- Alex, pamiętasz co się stało? -  przysunął krzesło bliżej mnie, pochylił się nade mną i zapytał.
- No właśnie nie, ktoś mógłby mnie oświecić? - z trudem podsunęłam się wyżej na łóżku. Dość już miałam leżenia.
- Lekarz zabronił póki co rozmawiać na ten temat... ale... nie mogę wytrzymać żeby się nie dowiedzieć. - Matt zawsze był ciekawski i interesowały go dziwne przypadki kliniczne, zjawiska paranormalne a nawet czarna magia.
- Może Ty mi najpierw powiesz, dlaczego tu jestem? - zaproponowałam.
- No dobra... miałaś wypadek, straciłaś przytomność i zapadłaś w śpiączkę. Miałaś lekki uraz czaszki i złamaną rękę. Ale już z nią wszystko ok, nawet śladu nie ma. - opowiadał.
- Wypadek... hmm... tak! - coś mi świtało.
- Pamiętasz? - zapytał ponownie.
- Tak, chyba tak? Byłam z Danem na moście i wracałam po coś i... - nie mogłam sobie przypomnieć niczego więcej.
- Na moście? - Matt automatycznie się wyprostował i zmarszczył brwi ze zdziwienia. Chyba nie takiej odpowiedzi oczekiwał.
Naszą rozmowę przerwały jednak oględziny lekarza wraz z rodzicami.
- Dzień dobry Alex. - przystojny lekarz podszedł do mnie i przywitał się.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się onieśmielona i zawstydzona, że widzi mnie w takim stanie, ale w końcu był lekarzem, więc miał do czynienia z pacjentami nieumalowanymi i nieuczesanymi.
Lekarz pokrótce wytłumaczył mi co się ze mną działo. Jak moje ciało reagowało na bodźce i co mnie czeka. Rehabilitacja i te sprawy.
- Jaka jest ostatnia rzecz którą pamiętasz? - zapytał doktor.
- Byłam z Danem na moście. - po chwili namysłu odpowiedziałam. - Tak, byliśmy na moście i przypinaliśmy kłódkę. Później pamiętam... oślepiające światło i nic więcej. 
- Mhm... to pewnie wynik  szoku. - lekarz  przytaknął. - Umówię Cię na rozmowę z psychologiem.
- Ale zaraz! Czy ktoś może mi powiedzieć co się dokładnie stało? - zapytałam, bo wszyscy milczeli i tylko patrzyli po sobie.
Niestety nie uzyskałam odpowiedzi i znowu kazali mi odpoczywać. A we mnie narastał niepokój.
- Zapraszam Państwa jeszcze raz do siebie. - lekarz zgarnął rodziców do swojego gabinetu.
Znowu zostałam sama z Mattem,
- Matt, o co tu chodzi? - on był jedyną nadzieją, żeby mi coś wyjaśnić.
- Alex... nie wiem jak Ci to powiedzieć ale... - zaczął.
- Po prostu mów Matt. Proszę Cię. - błagałam, żeby ktoś w końcu mi wszystko wytłumaczył.
- No dobra. - Matt zgodził się,
- Ale poczekaj, zanim mi powiesz, powiedz mi gdzie jest Dan? - zapytałam.
- No właśnie o tym też chcę Ci powiedzieć. - odpowiedział.
- Boże, mów co z Danem! - czemu on mnie trzymał w takiej niepewności?
- No właśnie chodzi o to, że... nie miałaś żadnego wypadku na moście. - zaczął.
- Ale ja tego nie powiedziałam. Ja tylko przypominam sobie co było ostatnio.
- No właśnie... a pamiętasz imprezę urodzinową u mnie? - zapytał.
- Tą na której Dan grał ze swoim zespołem? No jasne, że pamiętam! Niezłego kaca mieliśmy po niej. - zaczęłam się śmiać na wspomnienia o mocno zakrapianej imprezie. - Nie wiele pamiętam, bo urwał mi się film, ale Dan mi później wszystko opowiedział.
- No... to nie do końca tak było. - Matt spuścił wzrok.
- Matt? Co to ma wspólnego z moim wypadkiem? - zapytałam a on tylko westchnął głęboko i popatrzył w stronę okna. - Matt! - prawie krzyknęłam. - Matt czy coś złego stało się Danowi? Mieliśmy wypadek i on zginął? Matt proszę Cię mów co się stało z Danem! Gdzie on jest? Dlaczego go tu nie ma przy mnie? Matt! - jeszcze chwila i wpadłabym w histerię.
- No już dobra!, Przestań się denerwować, wiesz że nie możesz. Uspokój się to Ci wszystko powiem. - złapał mnie za ramiona.
- Przepraszam. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Poczekaj. - Matt złapał za wózek inwalidzki który stał w mojej sali. Mimo iż mogłam normalnie chodzić to na wszelkie badania pielęgniarki zawoziły mnie na wózku aby się nie przemęczała. Matt kazał mi usiąść na niego i wywiózł mnie z sali.
- Matt chyba nie możemy? - stwierdziłam jadąc korytarzem szpitala.
- Oj tam oj tam. Przyda Ci się świeże powietrze. Jest lato. Cieplutko. - wierzyłam, że mój brat wie co robi.
Kiedy już znaleźliśmy się na szpitalnym spacerniaku, Matt usiadł na ławce a ja obok niego.
- Teraz mi powiesz ? - zapytałam znów.
- Tak. Ktoś musi. - zaczął - Ta impreza urodzinowa... to powinna być ostatnia rzecz jaką pamiętasz.
- Jak to? No co Ty... pamiętam wiele innych rzeczy. - zaprotestowałam.
- No ale... nie możesz ich pamiętać bo byłaś w śpiączce.
- No dobra ale... no przecież pamiętam. Pamiętam, jak po imprezie wróciłam do Polski, jak zerwałam z Tomem, jak przyjechałeś z chłopakami i Ellą w moje urodziny do Polski, jak później sprzedałam mieszkanie i przeniosłam się do Londynu jak zaczęłam pracę jako fotograf z Gregiem, jak zamieszkałam z Danem, jego trasy koncertowe, w Ameryce byliśmy przecież razem! Matt ja to wszystko pamiętam! - oznajmiłam
- O Boże... siostra... jak mi Ciebie szkoda w tym momencie... jak ja mam Ci to powiedzieć? - Matt zakrył twarz dłońmi.
- Najlepiej od razu. No mów że do cholery co się stało? - już mi się słabo robiło z nerwów.
- Ale uwierz mi. OSTATNIĄ rzeczą którą powinnaś pamiętać i która FAKTYCZNIE się wydarzyła... to były moje urodziny. - oznajmił w końcu. - Później już tylko przez ponad rok leżałaś w śpiączce...

Flashback / impreza urodzinowa Matta.

- Wypiła to piwo! Brawa dla niej. - krzyknął Kyle.
Całe towarzystwo kibicowało Alex.
- Ależ było nie dobre! Bleee. - odpowiedziała. - Chyba mi nie dobrze... - złapała Dana za rękę.
- Mówiłem, że to się źle skończy? - odpowiedział wokalista.
- Dobra dobra. Już mi nie mów co mam robić. - Alex zbeształa chłopaka.
- Ja nie mówię, ja tylko stwierdzam fakty. - odpowiedział ze spokojem niebieskooki.
- Chodźmy tańczyć. - ciągnęła chłopaka za rękę.
- Nie mam mowy , ja nie umiem. - bronił się Dan.
- No weź... - Alex zaczęła swoje wygibasy przy chłopaku. Normalnie się tak nie zachowywała, ale że wypiła trochę za dużo alkoholu jej hamulce puściły. Dan miał coś w sobie, że przyciągał ją do siebie mimo woli. W końcu namówiła wokalistę na taniec i szło im całkiem nieźle. Nawet długo tańczyli. W tym tańcu zblizyli się do siebie. Pozwolili sobie na delikatne dotykanie swoich ciał ale też na namiętny pocałunek. Pocałunek którego Alex niestety nie zapamiętała. Tak jak i reszty imprezy.
Niedługo po tym tańczyła razem ze swoją nową koleżanką Ellą na stole. Dziewczyny były w centrum uwagi. Alex była tak nawalona, że całowała się nie tylko z Danem ale i z Ellą. Wszyscy uznali, że dziewczyna jest bardzo rozrywkową osobą z Polski i skoro tam się tak bawią to każdy obecny tam Anglik chciał aby go zabarała ze sobą.
Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy.
Ktoś z towarzystwa, wpadł na genialny pomysł, że skoro dziewczyny tańczą już na stole to może postawią poprzeczkę wyżej i na stół dostawią krzesło aby na nim zatańczyły. Niestety wiadomo jak takie zabawy się kończą.
- Alex, Ella, proszę Was nie róbcie tego. - Dan próbował wybić dziewczynom z głowy ten pomysł.
- No spoko, nie bój się! Nic nam nie będzie. - powiedziała stojąca już na krześle Ella, podając rękę Alex.
- Alex. To się źle skończy! - Dan nie przestawał.
- Przestań już! Nie kracz! - Alex warknęła na kolegę.
Tak szybko jak krzesło znalazło się na stole, tak szybko dziewczyny znalazły się razem z nim na ziemi. Pech chciał, że Alex upadając uderzyła głową o kant stołu. Spadając z takiej wysokości złamała też rękę.
Straciła przytomność.
- Alex! Słyszysz mnie? - pierwszy podbiegł Dan. Klęknął przy niej i wsadził jedną rękę pod jej głowę a druga próbował ocucić dziewczynę. - Dzwońcie po karetkę! - krzyknął kiedy zobaczył, że na jego dłoni, którą trzymał głowę Alex pojawiła się krew.
Za chwilę do Dana i nieprzytomnej Alex doczołgała się poobijana Ella. Ale jej nic nie było. Miała szczęście w przeciwieństwie do swojej koleżanki.
- Co się stało? - krzyknął Matt który nie był obecny przy wypadku.
- Spadła ze stołu. - odpowiedział wokalista.
- Jak to? Co robiliście? - zapytał Matt
- One tańczyły i spadły. Wiedziałem, że to się źle skończy. - Dan co chwilę powtarzał te słowa jak katarynka.
W oddali słychać było pogotowie na sygnale. Ratownicy medyczni, po wykonaniu podstawowych czynności, stwierdzili, że Alex oddycha samodzielnie, więc zapakowali ją na nosze i zawieźli do szpitala.
Za karetką, taksówką pojechali do szpitala Matt, Dan i Ella.


Kilka tygodni później.

Przychodził i mówił do niej, rozmawiał z nią mimo, iż nie nigdy nie uzyskał odpowiedzi. Ale wiedział i w głębi duszy czuł, że ona to wszystko słyszy i czuje. Przychodził do niej i czytał jej książki. Puszczał jej muzykę. Swoją i swoich ulubionych wykonawców. Czytał i śpiewał jej swoje nieopublikowane teksty piosenek. Zwierzał się ze swoich strachów i radości. Czasem przychodził sam, czasem z przyjaciółmi. Przychodził mimo, iż miał zakaz. Zakaz który ustanowił narzeczony Alex. Na szczęście Dan miał przyjaciółkę Lucy, która była pielęgniarką w szpitalu i to dzięki niej mógł odwiedzać Alex. Zawsze go kryła. Z resztą Tom więcej bywał w Polsce niż Londynie, w końcu tam miał pracę i nie mógł cały czas siedzieć przy Alex. Za to jej rodzice i brat bywali u niej w każdej wolnej chwili. Nie mieli nic przeciwko temu aby Dan tam przebywał. Lekarze nawet twierdzili, że muzykoterapia pomoże szybciej wrócić Alex do zdrowia. Ale chyba nie o takiej terapii myśleli jaką fundował jej wokalista. Ale to nie było ważne. Ważne było, że dziewczyna reagowała specyficznie na jego obecność. I za każdym razem lekarze mieli nadzieję, że w końcu się obudzi.

Czwórka przyjaciół siedziała na materacu, na dachu jednego z budynków.  Dan, wokalista zespołu Bastille opowiadał kolegom historię dziewczyny, która zdążyli już poznać.
Dziewczyny, którą w każdy wolny dzień odwiedzał w szpitalu mimo jej śpiączki.
Dziewczyny, za którą czuł się odpowiedzialny. Nie wiedział czemu, ale tak czuł w środku.
Dziewczyny, która zachwyciła się ich muzyką.
Dziewczyny, która wpadła mu w oko.
Dziewczyny,  którą nie powinno to wszystko spotkać.
Kyle siedział zamyślony, zapatrzony w swoje różne, niebiesko czerwone sznurówki w butach, Woody mocno ściskał telefon, a Will ze splecionymi dłońmi na kolanie nie mógł uwierzyć, że taka historia zdarzyła się naprawdę. Dziewczyna, która leży w śpiączce, przeżywa w niej swoje życie z kolesiem którego dopiero co poznała, widziała kilka razy? I budzi się pewnego dnia i okazuje się, że to nie była prawda? Że to wszystko wymysł jej mózgu?
- Ale mi jej szkoda... - westchnął Woody.
- Ja pierdziele, to się nadaje na jakiś film sci-fi! - dodał Kyle nadal zapatrzony w soje sznurówki. - Ale patrzcie, ona wiedziała, że w jej urodziny przyszliśmy do niej z całą resztą. I zrobiła sobie z tego historyjkę. Ale jaja. - brodacz nie mógł się nadziwić jak dziwny może być nasz mózg.
- I co teraz zamierzasz zrobić? - zapytał Woody.
- Stary, nie chciałbym być na jej miejscu. - dodał Will
Przyjaciele zadawali pytania.
- Nie wiem chłopaki. Jestem totalnie rozbity. Ktoś mi opowiada taka historię o mnie, jakby nie było i w sumie... to wydaje się być takie realne. No bo w sumie mogło sie tak zdarzyć. Nie wiem co mam myśleć, nie wiem... - odpowiedział zmieszany wokalista.
- To pewnie przez to, że do niej chodziłeś tam do szpitala i z nią rozmawiałeś i śpiewałeś jej. - Kyle popatrzył na Dana i czekał na jego reakcje.
- Może... no ale jak nawet, to co? mam się czuć winny? I tak już cały czas czuję się winny, że pozwoliłem jej wejść na to krzesło.  - wzruszył  ramionami wokalista.
- No a co z jej narzeczonym? W tej śpiączce z nim zerwała. Nienawidzi go. A teraz? - zapytał Will.
- Stary nie pytaj mnie, to jest takie dziwne, że dziwniejszej rzeczy nie widziałem i nie słyszałem. Póki co jest z nim i z tego co mi powiedziała, mają wrócić do Polski jak tylko on tu przyleci, bo teraz jest gdzieś tam w delegacji. Ale widziałem w jej oczach, że nie tego chce. - słychać było lekkie poddenerwowanie w głosie Dana.
- Spotkacie się jeszcze? - zapytał Woody.
- No jasne. Mamy sobie wiele do powiedzenia. Nie mogę jej tak z tym zostawić. Czuję, że ona mnie potrzebuje. A po tych wszystkich rzeczach, które mi opowiedziała, czuję się jakoś związany z nią mimo iż to nie prawda. No co prawda całowaliśmy się na tej imprezie i nie mówię, że mi się nie podobało ale... to skomplikowane... - Dan nie mógł się odnaleźć w sytuacji.
- Czy ktoś jeszcze o tym wie? O tej wymyślonej historii? - zapytał Kyle.
- Wie tylko jej brat i jej psycholog. Rodzicom nic nie mówiła ani temu swojemu facetowi też nie. - odpowiedział wokalista.
- Tylko nie zapomnij, że niedługo ruszamy znów w trasę i ... - przerwał Will
- I nawet jeśli wróci do Polski, to pamiętajcie, że w lipcu w Polsce gramy koncert na festiwalu Open'er. Z resztą w Twoje urodziny Woody. - spojrzał na perkusistę.
- Mhm, wiem. I co zamierzasz wtedy zrobić? - zapytał
- Jeszcze nie wiem. Najpierw się z nią spotkam jeszcze raz...albo dwa. - odpowiedział wokalista i rzucił kamykiem którym bawił się w dłoni, najdalej jak potrafił. Przyjaciele chwilę jeszcze siedzieli zamyśleni w całej tej sytuacji, ale powoli każdy zaczął się zbierać i wracał do rzeczywistości. Kiedy koledzy już poszli, Dan wstał, wytarł spocone dłonie o spodnie i ruszył w kierunki zejścia z dachu. Kilka kroków przed nimi zatrzymał się. Nie spodziewał się takiego widoku.
- Alex? Co Ty tu robisz? - Dan zapytał niską dziewczynę, która wyglądała na lekko zagubioną.
- Mówiłeś, że dziś tu będziesz. Ale nie chciałam przeszkadzać, więc czekałam aż chłopaki sobie pójdą... - gdy tylko to powiedziałam, spuściłam wzrok na ziemię, bo krępowało mnie to jak na mnie patrzył, choć z trudem powstrzymywałam się aby nie patrzeć w jego wielkie piękne błękitne oczyska.  Czułam dziwnie, po tym jak kilka dni wcześniej opowiedziałam mu o naszym wyimaginowanym życiu. Tak bardzo w tej chwili nienawidziłam swojego mózgu, że zrobił mi takiego psikusa...



No i dobrnęliśmy do rozdziału gdzie mam nadzieję Was zaskoczyłam.
Teraz już powinno być z górki :)
Sama nie wiem do końca co się dalej wydarzy ale coś na pewno.
Czy będzie happy end czy nie?
Musicie zostać ze mną, aby się przekonać :)
Wierzę, że zostaniecie :*







6 komentarzy:

  1. OJEZU! Dziewczyno zaskoczyłaś i to bardzo pozytywnie. Aż mi słów brakuje. W sumie mam jedno "ale"... JAK MOGŁAŚ TO ZROBIĆ? Boże.. A Alex miała takie piękne życie. W sumie życiosen. już nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału... Jezu... Pisz szybciutko i dodawaj, bo teraz to nie usnę przez Ciebie.

    Pozdrawiam Cię mocno i ślę buziaczki, no_princess :**** <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie mnie linczujecie za ten rozdzial ale uwierzcie ze to ma sens ! :D przekonasz sie niebawem :* ciesze sie ze sie podobalo i tak :)
      Juz nie moge sie doczekac pisac dalszych losow! Mam taki swietny pomysl! Wlasnie mnie wczoraj olsnilo. I jestem pewna ze Wam sie spodoba :)
      Buziale Kochana!

      Usuń
  2. Już! Jestem! Piszę!
    Po pierwsze... Komentarz miałam pisać już z racjonalnym podejściem do sprawy, ale nie. OLKU JAK TAK MOŻNA, JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ, POCZUŁAM SIĘ DO GŁĘBI PORUSZONA I OBURZONA I CHCIAŁO MI SIĘ PŁAKAĆ W SZKOLE, ALE NIE MOGŁAM, BO PO KORYTARZU KRĘCIŁ SIĘ DYREKTOR.
    Po drugie...? OLKUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU
    Po trzecie. No dobra, jestem już spokojna. Ale tak naprawdę nie. Plot twist życia. Tak coś myślałam, ze odlecisz z tym wypadkiem, typu zanik pamięci czy śpiączka, ale... Coś takiego?! No nie... tego chyba nikt się nie spodziewał...
    Po czwarte. Może to zabrzmi odrobinę dziwnie, ale... Kurde szkoda mi Dana! No bo... Mógłby mieć takie mega super życie z Alex... Ona przeżyła to chociaż we śnie, a on nie miał szansy tak prawdziwie i szczęśliwie pokochać dziewczyny. A potem kandydatka na miłość twojego życia budzi się ze śpiączki i mówi ci, że przez cały ten czas istniałeś gdzieś w jej świecie i... I to jest naprawdę bolesne, i takie niesprawiedliwe, i tak okropne!
    Mam nadzieję, że będą mogli zacząć wszystko od nowa. Nawet nie mam nadziei, ja po prostu to wiem, taka cudowna para nie mogłaby zniknąć wraz z pobudką!
    Luv ya
    (nawet jeśli się przez ciebie poryczałam)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alkuuuuuuuu !!! Powiem Ci ze tez mi szkoda Dana... On sie tak staral, przychodzil do niej, caly wolny czas byl przy dziewczynie w ktorej sie zauroczyl na imprezie bo go pocalowala. Przeganiany ze szpitala i tak z nia siedzial i rozmawial... a ona teraz mu mowi ze wyjezdza? Ze wraca do siebie? Nie to nie moze tak byc....
      Czy ja wlasnie skomentowalam swoj rozdzial ? :D to juz szczyt wszystkiego!
      Alku ... przepraszam ze sie poryczalas... mam nadzieje ze nastepne lzy to beda lzy szczescia :* tez Cie luv!♡

      Usuń
  3. Rzadko piszę komentarze, bo nie potrafię tego robić, a pisanie po raz kolejny, że coś mi się bardzo, bardzo podoba wydaje mi się jakieś takie niepotrzebne. W przypadku tego rozdziału jednak muszę podzielić się tym, co myślę, bo spać nie będę mogła. Oluś, historia z tą śpiączką, to jeden z najlepszych zwrotów akcji jaki kiedykolwiek przeczytałam w ff. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Normalnie wbiło mnie w krzesło. Opis jak Dan rozmawiał ze śpiącą Alex i śpiewał jej piosenki szczerze mnie wzruszył. Co teraz będzie z tą dwójką, skoro ich uczucie było tylko iluzją? Jestem naprawdę ciekawa :)
    Buziole
    K.

    OdpowiedzUsuń
  4. tu Ada z grupy bastille xxx, może kojarzysz XD / kilka dni temu znalazłam Twojego bloga przeglądając stare posty na grupie i zaczęłam czytać. to jest po prostu genialne!!!! miałam przerwę, po którymś rozdziale i dziś wróciłam czytać dalej i jestem w szoku, a łzy cisną się do oczu. nie spodziewałam się takiego wydarzenia, zaskoczyłaś mnie totalnie. ciekawe co będzie dalej, lece dalej czytać

    OdpowiedzUsuń