piątek, 9 stycznia 2015

12. rozdział

XII

     W mieszkaniu Alex i Dana panował wielki chaos związany w wyjazdem do Ameryki. Chłopak był tak podekscytowany faktem, iż będą koncertować dla tamtejszej publiczności, że zamiast się pakować leżał na łóżku wpatrując się w sufit, podrzucając co chwilę w górę i łapiąc małą piłeczkę. Jednocześnie buzia mu się nie zamykała i cały czas nadawał. Jak tam jest? Jak będzie? Jacy są tamci ludzie? A co będą zwiedzać? A czy przyjdzie dużo fanów na koncert? A ile wywiadów udzielą? A co by chciał sobie kupić? Te i mnóstwo innych pytań, na które Dan odpowiadał sobie sam, padło w czasie kiedy Alex była zajęta pakowaniem oby dwóch walizek. 
- Mógłbyś mi pomóc! - stanęła z rękoma założonymi na biodrach i dmuchnęła lekko na kosmyk włosów który opadł na jej nos.
- No ale sama powiedz, to jest Ameryka! - Dan oparł się na łokciach. Zapomniał o piłeczce którą podrzucił a która właśnie spadła mu na głowę. - Auć! - poczochrał swoją czuprynę która jednak nie zamortyzowała uderzenia piłeczki.
- Dan, od kilku dni non stop o tym rozmawiamy. - wróciła do pakowania walizek - Nie wiem co mam Ci jeszcze powiedzieć? Pojedziemy, zobaczymy. Na pewno będziecie zadowoleni. Dla takiego młodego zespołu to wielka okazja, szansa. Ale jak zaraz mi nie pomożesz to nigdzie nie polecisz. - nie przerywając wypowiedzi weszła do łazienki - Wezmę tylko jedną suszarkę! - krzyknęła lecz nie uzyskała odpowiedzi. Zabrała jeszcze kilka rzeczy, tyle ile zdołała unieść. Nie miała już siły się pakować tym bardziej, że musiała zadbać o wszystko sama. Wzięła głęboki wdech i odwróciła się w stronę drzwi. Lekko się przestraszyła, bo nie spodziewała się że Dan będzie stał w progu i sie durnowato uśmiechał. W tym momencie kilka rzeczy wypadło jej z rąk. Chłopak od razu się po nie schylił.
- Daj mi to. - nie czekając, zabrał od Alex kosmetyki.
- Dzięki. - odpowiedziała z ulgą i nadzieją, że w końcu jej pomoże. 
Nie myliła się. Razem dokończyli pakowanie swoich walizek. Jaki Dan był taki był ale w końcu po kilku prośbach zawsze wykonywał to o co prosiła go Alex. A ona już się do tego przyzwyczaiła. Miał swój świat, był artystą z resztą tak samo jak Matt brat Alex, więc tolerowała różne zachowania. A wokalista mimo, iż był leniwy jeśli chodziło o codzienne obowiązki nie związane z pisaniem tekstów czy komponowaniem muzyki to nadrabiał swoim urokiem który to na Alex działał jak herbatka uspokajająca. Niebieskooki lubił bujać w obłokach, często zabierał tam ze sobą Alex, odciągał ją od przytłaczającej czasem codzienności. A ona? Musiał być ktoś kto sprowadzał ich z powrotem na ziemię z tych obłoków. Uzupełniali się wzajemnie. Chyba dlatego wytrzymywali ze sobą te 24 godziny.
- Padam na pysk. - westchnęła zmęczona pakowaniem od samego rana. Padła na sofę w salonie i wyłożyła nogi na stół. Dan podniósł brwi ze zdziwienia, bo gdyby on coś takiego zrobił to już by dostał po tych swoich dwóch patykach od Alex.
- No co? - zapytała widząc zdziwienie chłopaka.
- Nic! Absolutnie... - odpowiedział z lekkim uśmiechem - Zrobię Ci herbaty. - stwierdził.
- Kawy? - zapytała.
- Ok, może być kawa. - przytaknął  po czym wstał aby uruchomić ekspres.
Alex oparła głowę o poduszkę i popatrzyła w stronę okna. Słońce pięknie świeciło. Naszła ją myśl aby jeszcze przed wyjazdem wyciągnąć Dana na spacer. Lot mieli dopiero nad ranem, ale to oznaczało, że muszą wstać w środku nocy aby jechać na lotnisko. Zmęczona, zamyślona i wsłuchana w krzątaninę Dana po kuchni zasnęła. Kiedy się obudziła w domu panowała dziwna cisza. Obudziła się w idealnym momencie, ponieważ znów zaczęły ja dopadać jej koszmary. Stres z wyjazdem wziął górę. Zaskoczona że leżała w innej pozycji niż zasypiała, przykryta kocem, przetarła oczy. Na stole stała zimna już zimna kawa w jej ulubionym kubku, który dostała od Kyle'a na ostatnie urodziny. Obok leżała karteczka, ze zgrabnie nabazgroloną wiadomością.
" Kawa już pewnie wystygła, ale poszedłem do sklepu i kupiłem Ci lody waniliowe. 
Są w lodówce. 
Smacznej mrożonej kawy. 
Całuję - Dan. 
PS. Chyba zapomniałem napisać że pojechałem do Chrisa ? XD
Nie chciałem Cię budzić.
Całuję raz jeszcze - Dan"
     Na widok tej wiadomości Alex od razu poprawił się humor. Uwielbiała do zimnej kawy dodawać lody waniliowe. Nie wiele myśląc szybko po nie poszła. Lodówka była praktycznie pusta. Przed wyjazdem starali się jej nie zapełniać bo przez miesiąc mogłyby się tam dziać różne rzeczy. Poza tym po co marnować prąd? Zanim zasiadła do "zjedzenia" kawy z lodami napisała do Dana: "Dziękuję. A teraz chodź tu i pomóż mi zjeść te lody." Nie musiała długo czekać na odpowiedź: "Będę za godzinkę, dwie." Wzruszyła ramionami a usta złożyła w podkówkę na znak smutku. W ciszy zjadła kawę z lodami. Trochę ja zmroziło i zrobiło jej się zimno, a za oknem taka piękna pogoda więc postanowiła sama iść na spacer. Wzięła ze sobą swój aparat, a nóż widelec zrobi jakieś fajne zdjęcia. 
     Dzień minął tej dwójce szybko. Dan jak zwykle zasiedział się u Woody'ego a Alex poniosło gdzieś ze zdjęciami. Spotkali się późnym wieczorem w domu. Zamówili chińszczyznę na kolację i grzecznie poszli spać, aby za parę godzin wstać i jechać na lotnisko.
     
     Lot do Ameryki trwał 12 godzin i był z jedną przesiadką. Mimo iż wylecieli o 6 rano na miejscu byli o godzinie 13. Prawie 7 godzin im uciekło przez strefy czasowe. Niewyspani i zmęczeni udali się do hotelu. Dziś mieli czas na odpoczynek i zwiedzanie. Od następnego dnia zaczynały się koncerty, wywiady w programach telewizyjnych, sesje do gazet, występy w radio. Na każde z tych rzeczy Dan reagował w specyficzny sposób, który śmieszył resztę ekipy.
Cała załoga, która składała się z kilkunastu osób, bezstresowo zwiedzała kolejne miasta : San Diego, Los Angeles, San Francisco, Portland, Seattle, Chicago, Toronto, Brooklyn, Washington, Philadelphia, New York. W każdym z miast zagrali w niewielkich klubach, ale liczyło się to że każdy był wypełniony po brzegi wspaniałą publicznością, wszystkie bilety były wyprzedane. Po koncertach zespół wychodził do fanów aby rozdać autografy a fani robili sobie z nimi zdjęcia. Jeden z nich nawet oświadczył się swojej dziewczynie po koncercie Bastille i do tego zrobił to przy nich. Dziewczyna była zaskoczona ale przyjęła oświadczyny. A zespół kibicowali swojemu fanowi i jego wybrance. Cieszyli się razem z nimi. Alex stała zawsze gdzieś z boku i robiła zdjęcia. Skupiała się na całym zespole, w końcu pomagała Gregowi przy jego projekcie. Ale zdarzało się, że więcej zdjęć robiła Danowi. Potrafiła uchwycić go najbardziej korzystnych dla niego momentach. Czasami Greg śmiał się z niej, że jeszcze nie ma Dana dość. Ale nie było to złośliwe. Dla zabawy robili też sobie zdjęcia nawzajem jak i reszcie ekipy. To dla Alex było coś nowego. Mogła codziennie zobaczyć jak chłopaki przygotowują się do wywiadu, koncertu czy sesji. Cieszyła się że mogła tu z nimi być. Że mogła uczestniczyć w wygłupach w hotelach. Cieszyła się, że tak potoczyło się jej życie. Za nic w świecie by tego nie zmieniła.
     Ostatniego dnia po koncercie w Nowym Jorku, kiedy chłopaki wyszli do fanów, Alex przygotowywała aparat do zdjęć. Chciała im jak zwykle zrobić kilka fotek na pamiątkę. Kiedy poniosła głowę, przed dnia stała już Lucy.
- Czego chcesz? - zapytała Alex.
- O Boże, niczego! Czemu się tak denerwujesz? - zapytała zdziwiona.
- Miałyśmy umowę. Nie wchodzimy sobie w drogę. - Alex przypomniała jej o tym o czym rozmawiały na lotnisku.
- Słuchaj, jesteśmy tu tylko we dwie, w sensie jako kobiety. Może jednak powinnyśmy się trzymać razem? Wiesz faceci to faceci...- zaczęła Lucy.
- Kobieto, odczep Ty się ode mnie. Nigdy nie będziemy przyjaciółkami jeśli o to Ci chodzi!- Alex wykrzyczała jej w twarz. 
- No dobra, dobra! Nie mówię że mamy się od razu kochać, ale może chociaż spróbujmy pogadać, zacząć jakoś od początku? - Lucy była nieugięta.
- Może później, teraz mam coś ważniejszego do zrobienia. - odparła na odczepnego Alex i skierowała się do wyjścia z klubu.
- On nie jest taki jak Ci się wydaje! - Lucy krzyknęła do Alex i zrobiła to celowo aby ją zatrzymać. Poskutkowało. Alex już złapała za klamkę i znieruchomiała ale nie odwróciła się w jej stronę. Słyszała tylko za sobą kroki dziewczyny.
- Obserwuję Was od jakiegoś czasu. Widzę że wpadłaś po uszy. Ale to nie potrwa długo. Zostawi Cię. Widzę jak się zmienia, znam go lepiej niż Ty. - szepnęła jej do ucha a Alex nadal stała jak słup soli. -  Mówię to tylko po to abyś później nie żałowała. - w Alex już zaczęła narastać złość, ale nie na Dana tylko na Lucy. Miała ochotę jej przywalić tym co miała pod ręką za wygadywanie takich głupot. - Żebym potem nie musiała mówić "A nie mówiłam?" - Lucy zaśmiała się i powoli odeszła w głąb zaplecza klubu. Dopiero wtedy Alex się odwróciła i puściła klamkę którą tak nerwów ściskała, że chyba zrobiły jej się odciski. Po dziewczynie nie było już śladu. Oddychała nerwowo a jej serce szybko biło. W oczach pojawiły się nawet łzy. Przypomniało jej się, że już raz została zdradzona, ale nie dopuszczała myśli że Dan mógłby jej coś podobnego zrobić. Przecież on taki nie był. Dlatego zaraz się opamiętała i wyparła wszystkie złe myśli. Stwierdziła, że ta cała Lucy robi to z zazdrości ale ona jej się nie podda. Nie zepsuje jej tego wyjazdu. Otarła łzę która jednak spłynęła jej po policzku i wyszła przed klub. Stanęła sobie z boku i przyglądała się chłopakom rozdającym autografy. Lekko się do siebie uśmiechała widząc ich roześmianych , rozmawiających z fanami. W pewnym momencie Dan ją zauważył i pomachał do niej. Zrobiło jej się miło z tego powodu i utwierdziła się w fakcie że przecież Dan nie mógłby jej skrzywdzić.
     Czas spędzony w Ameryce szybko minął. Trzeba było wracać. Zespół szykował drugą płytę. Miała to być kompilacja, utwory nowe oraz te z ich debiutanckiej płyty. Właściwie mieli już wszystko, tylko potrzebnych było kilka zabiegów kosmetycznych. No i trasa po Europie. Tego też się nie mogli doczekać. Jeszcze nie ochłonęli po Ameryce a już szykowali się na następne koncerty. Nie marzyli nawet o takim sukcesie. Ale udało im się. Byli szczęśliwi. 
     Wszyscy powrócili do Londynu.
  Na cały październik mieli już zaplanowane koncerty w Wielkiej Brytanii. Alex była zmęczona podróżowaniem po Ameryce i dziwiła się skąd Dan ma tyle siły na to wszystko. Stwierdziła z przykrością iż nie będzie jej na wszystkich koncertach, które zaplanował Dick. 
- Ale jak to? - zapytał ze smutną miną Dan. - Chcesz mnie zostawić? - zapytał.
- Nie głuptasie, nie zostawiam Cię. Ale muszę odpocząć. Zająć się sobą. Załatwić parę spraw. Nie martw się. Ale jeśli chcesz abym pojechała z Wami w trasę po Europie to muszę odpocząć. Poza tym będziemy mieli z Gregiem co robić. Tyle zdjęć z Ameryki...- Alex się rozmarzyła.
- Mhm.. no dobra. Abyś później nie żałowała. - próbował ją wziąć pod włos. Alex momentalnie zmroziło. Przypomniały jej się słowa Lucy. 
- Mam nadzieję, że nie... - szepnęła. 
Wokalista ze swoją dziewczyną szli ulicami Londynu, co jakiś zaczepiani przez przez fanów i nie fanów. Dan zaczął być rozpoznawalny a w mediach aż huczało o Bastille. To było dla niego miłe z jednej strony ale z drugiej trochę uciążliwe kiedy był z Alex. Ona starała się wtedy nie przeszkadzać i odsuwała na bok. Często była proszona aby zrobić komuś zdjęcie z Danem. Były to zazwyczaj dziewczyny, niektóre z reszta bardzo ładne. Ale sama chciałaby pewnie zrobić sobie zdjęcie ze swoim idolem więc nigdy nie odmawiała.
- Chodź, zjemy coś. - zaproponował Dan i zaciągnął szybko Alex do knajpki w jednej z bocznych uliczek. - Ja zgłodniałem!
- Ok, czemu nie.- zaciągnięta prawie siłą, nie zdążyła zaprotestować.
Dan pomógł zdjąć Alex płaszcz. Trochę śmiesznie wyglądała mając na sobie krótką sukienkę i wysokie kalosze, ale w Londynie nigdy nie było wiadomo kiedy zacznie padać, więc tym razem wolała się zabezpieczyć. Poza tym Dan uważał, że wygląda cholernie seksownie w tych kaloszach i sukience o czym jej przypominał szepcząc do ucha jak cudownie by wyglądała ubrana tylko nie.
- Tsss, Dan przestań! Ty to masz fantazje erotyczne. - nie mogła powstrzymać śmiechu.
- No co? Niektórych podniecają czerwone szpilki a innych kalosze, co w tym złego? - gdyby nie to, że uśmiech nie schodził mu z twarzy a jego niebieskie oczyska zrobiły się jeszcze większe niż można było to sobie wyobrazić to Alex by w to uwierzyła.
- Ok, uznam to za dobry żart. - odpowiedziała po czym szybko zmieniła temat kiedy już usiedli do stolika. - A tak w ogóle to czemu akurat tu? Nie nie znam tego miejsca? - zapytała.
- A czemu nie? - odpowiedział tajemniczo.
- Dan? - popatrzyła na niego spod byka - Popatrz na mnie.- rozkazała.
- Cooo? - przeciągnął.
- Ty coś kombinujesz? - zmrużyła oczy.
- O jejku a Ty zawsze węszysz podstęp. - założył ręce na krzyż i oparł o stolik.
- No dobra już dobra... - Alex się poddała. Ale tylko tym razem.
    Kelnerka podała im karty menu i odeszła na chwilę aby mogli coś wybrać. Alex nie mogła się skupić bo Dan gapił się na nią zza karty. Twarz miał zasłoniętą, tylko oczy było widać i wielką czuprynę. Nie wytrzymała, odłożyła kartę i zapytała:
- Co jest? No mów. - zaczęła łagodnie. Chłopak odłożył swoją kartę i złapał Alex za dłoń.
- Alex...- zaczął - Bo wiesz, że jesteśmy już ze sobą ponad rok. Nie mamy swojej rocznicy bo tak na prawdę nie wiadomo który by tu dzień uznać? - zaśmiał się.
- Masz rację. - lekko się uśmiechnęła i zmieszała jednocześnie.
- Wiem, że jest wrzesień a Ty masz urodziny w październiku, ale mnie wtedy nie będzie bo będę w trasie, więc chciałbym Ci coś dać. - sięgnął do kieszeni a Alex otworzyła szeroko oczy i usta ze zdziwienia.
- Ale Dan...
Chciałbym aby Ci o mnie przypominał kiedy mnie nie będzie, kiedy będę w trasie, czy gdziekolwiek... - w tym momencie otworzył zaciśnięta dłoń z której wydostał się piękny naszyjnik w kształcie serca, zdobiony czerwonym kamienie i skrzydełkami.
- Ale piękny! - dziewczyna zachwyciła się małym cudeńkiem i z wrażenia zakryła dłońmi usta a wokalista wstał aby zapiąć jej go na szyi. Zanim się obejrzał Alex chwyciła go za bluzę i przyciągnęła do siebie oraz uraczyła namiętnym pocałunkiem.
- Ale ja dla Ciebie nic nie mam. - zorientowała się po dłuższej chwili, bawiąc się ślicznym wisiorkiem. Dan już siedział na przeciw niej. Trochę jej było smutno, że nawet o czymś takim nie pomyślała jak "rocznica", bo chyba o to Danowi chodziło? Spuściła więc głowę jakby chciała się schować pod stół.
- Hej? - jego patykowate długie ręce i dłonie wystarczyły aby z jego miejsca sięgnąć za brodę dziewczyny i unieść do góry. Pogładził ją po policzku kciukiem. -  Wystarczy że będziesz przy mnie - dodał z całkiem już poważną miną.


Kochani moi! 
Dziękuję Wam za 3 tys wyświetleń!
Nawet nie wiecie jakie to dla mnie miłe.
Nie spodziewałam tego, 
że ktoś to w ogóle będzie czytał.
Dziękuję raz jeszcze!
I proszę o szczere komentarze.
Może mam coś zmienić?
Może coś nie pasuje?
A co się podoba to też piszcie!
Buziale :* :* :* 


2 komentarze:

  1. Zajęłam się już swoimi dzieciakami, więc przyszedł czas na twoje :D
    Bardzo miły rozdział! Szkoda trochę, że nie opisałaś dokładniej Ameryki, ale wydaje mi się, że dobrze uchwyciłaś atmosferę, która unosiła się wśród zespołu i jego załogi. Aż mi się ciepło na serduszku zrobiło, kiedy to czytałam.
    No tak, cholera mała Lucy ty buło, idź sobie, nikt cię nie lubi!
    (Ale tak między nami pisarkami... Lucy to niezły charakter. Taka mała zołza zawsze się przydaje. Pochwalam :D)
    'Rocznica - nie rocznica' również urocza! Wisiorek śliczny, zdjęcia i gify dobrane wspaniale! Miód, cud, malina!

    Jedyne do czego mogłabym się przyczepić (bosze nie chcę być złośliwa, mam nadzieję, że się nie obrazisz ;-;)? Nie wiem, czy masz dokładnie zaplanowaną fabułę tego ff, ale proponuję ci (jeśli oczywiście będziesz miała czas, bo wiem, że masz z nim spory problem, znam ten ból ._.), żebyś co jakiś czas wrzucała jakieś opisy o wydarzeniach związanych z Bastille. Chodzi mi o to, żeby np skupić się na jakimś koncercie, czy na wywiadzie/spotkaniu z fanami... Coś takiego. Nie to, że w każdym rozdziale, ale czasami.
    Oczywiście, nie chcę psuć ci planów, związanych z opowiadaniem, tak tylko rzucam propozycję <3

    Jak zawsze: czekam niecierpliwie na następny rozdział!
    Achh, co za idealne zakończenie tego beznadziejnego piątku. Dziękuję! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak wiem ze dalam ciala. Mialam opisac bardziej Ameryke ale jakos nie mialam na nia weny :( wiem ze powinnam pisac wiecej o calym zespole :( oczywiscie wezme wszystko pod uwage piszac nastepne ;) cos tam mam zaplanowane do pewnego momentu a pozniej bije sie z myslami nad dwiema roznymi wersjami ale zanim to nastapi to pewnie wszystko sie wyjasni sie samo :)
      Ciesze sie mimo wszystko ze sie podoba i nie mam zamiaru sie obrazac :) Dziekuje za kazde wskazowki! dlatego tez pytam dzis o to czy cos zmienic itp bo wiem ze troche zawalilam ... przyznaje sie bez bicia ;)

      Usuń