czwartek, 9 października 2014

3. rozdział

III 

     Piątek i sobota minęły Alex nadzwyczaj spokojnie. Zadzwoniła jeszcze raz do Toma i przeprosiła go skoro poczuł się urażony mimo iż w głębi duszy nie widziała nic złego w tym co zrobiła. Bo przecież nic takiego nie zrobiła. Ale znowu byli kochającą się parą. Nie mogła się doczekać kiedy wróci do Wrocławia do swojego ukochanego mieszkanka, dwóch kotów i Toma. W niedzielę postanowiła zabrać rodziców do włoskiej restauracji gdzie pracował jej brat. Cieszyła się na ten spędzony razem z rodziną weekend. To było jej odskocznią od ciągłej pogoni za pieniądzem. Praca, praca praca… Wieczorem włączyła służbowego laptopa i odebrała maila od szefa. W tygodniu miała umówionych kilka spotkań i trochę pracy domowej… 
- No tak, zadbał o to abym się nie nudziła. – pomyślała Alex – Się robi szefie. – burknęła pod nosem i odpisała miłego maila. Spojrzała na telefon, dochodziła 20. Niestety nie dostała żadnego sms'a od Dana mimo iż specjalnie na niego nie czekała, bo miała mnóstwo zajęć,  to jednak zrobiło jej się przykro że chłopak nie odpisywał… Postanowiła dać sobie spokój i zadzwoniła do swojej przyjaciółki w Polsce z którą się umówiła w tygodniu lecz musiała to spotkanie odwołać.
     Kate i jej roczny synek Filip mieszkali w wynajmowanym mieszkaniu niedaleko Alex. Niestety Tom nie przepadał za bardzo za przyjaciółką Alex . Uważał ją pustą i lekkomyślną. Kate sama wychowywała dziecko. Mimo iż była atrakcyjną blondynką nie umiała zatrzymać przy sobie faceta na dłużej. Ojciec dziecka był oficjalnie nieznany ale Alex w głębi duszy wiedziała że Kate wie kto to jest. Nigdy jej nie naciskała, zawsze uważała że lepiej aby dziecko miało tylko kochającą matkę niżeli rodziców non stop kłócących się. Kate nie przelewało się tak jak Alex, nie miała stałej pracy, teraz kiedy mały się urodził i kończył jej się macierzyński wiedziała że będzie jej ciężko coś znaleźć. Dziewczyny znały się niemal od dziecka i Alex miała poczucie że musi jej pomagać. Traktowała ją jak młodszą siostrę a były rówieśniczkami. Była też chrzestną Filipka którego bardzo go kochała. Zrobiłaby dla niego wszystko tak jak i dla Kate. Szczególnie teraz gdy Filip zaczął chorować i lekarze nie widzieli co mu jest… 
- No hej Skarbie i jak tam u Was? Jak Filipek się czuje? Już coś wiadomo? – pytała Alex.
- No hej, nic nadal nie wiadomo…- odpowiedziała Kate. 
- Słuchaj przepraszam Cię ale nie będzie mnie w Polce w przyszłym tygodniu. Nie obrazisz się jak przełożymy spotkanie? 
- Spoko Alex masz swoje sprawy. – odpowiedziała bez wzruszenia Kate.
- Nie gniewaj się… obiecuję Ci że jak tylko wrócę od razu do Was przyjadę. 
- Ok. Mamy wyniki za 2 tygodnie… mam nadzieje że nic poważnego… Jezu Alex tak się boję - rozkleiła się do słuchawki Kate. Alex zagryzła zęby. Nie mogła dać odczuć przyjaciółce że też się łamie. 
- Słuchaj! Przestań! Musisz być dobrej myśli! Pojedziemy tam razem i odbierzemy wyniki! Zobaczysz że wszystko będzie dobrze! Tylko się nie łam! Nie możesz! Musisz być silna! – Alex krzyczała do słuchawki, chcąc zagłuszyć wewnętrzną rozpacz… ale musiała być silna bo inaczej Kate całkiem by się poddała. 
 - Jasne. Dzięki Alex, wiesz że Cię kocham? 
 - Wiem. Ja Was też. – odpowiedziała Alex.
     Dziewczyny zakończyły rozmowę ponieważ Kate była z małym w szpitalu i przyszła pielęgniarka aby sprawdzić jak się czują. Alex odłożyła telefon i krzyknęła na całe gardło. Musiała dać ujść emocjom. Dobrze że mieszkała w tym osobnym domku i rodzice tego nie słyszeli. Wieczór zleciał jej na zadawaniu pytań typu „Dlaczego? Jakim prawem? Co takie małe dziecko zrobiło że musi cierpieć?” Zmęczona tym wszystkim zasnęła aby rano obudzić się znów pełna sił. Z samego rana wyszła na spotkanie z umówionym klientem, później planowała zjeść jakiś lunch na mieście, pójść na zakupy. W końcu miała ze sobą tylko kilka rzeczy bo nie planowała tak długo zostawać. Dobrze że u rodziców miała trochę ubrań choć rzadko je zakładała ponieważ Tom nie lubił jej „lumpiarskiego stylu”. A ona mimo iż kochała podarte dżinsy i swoje trampki, chowała je do szafy aby nie drażnić ukochanego. Kiedy wyszła ze spotkania spojrzała na komórkę. Miała wiadomość.

 „Hej. Przepraszam że odpisuję dopiero teraz ale byłem poza Londynem. 
To co? Kawa aktualna? Dan” 

Alex uśmiechnęła się do siebie i odpisała. 

A: „Jasne. Jestem teraz w centrum. Ja stawiam ale Ty wybierasz miejsce” 
D: „Ok.Za pół godz w Monty's, 52 Wells St” 
A: „Ok. :)” 

     Wsiadła do taxówki i poprosiła od podwiezienie pod wskazany adres. Była trochę przed czasem więc kręciła się po ulicy. Przez spotkanie w klientem znów była ubrana w biurowy strój. Zobaczyła z daleka wysokiego chłopaka. Podszedł do niej uśmiechnięty , tym razem był w okularach.
- Czeeeść. – przeciągnął – I znów wyglądasz inaczej. –zaśmiał się.
- Cicho jestem pracy. – szepnęła Alex mimo iż nikogo nie było w pobliżu.
- Chodź, to jedno z moich ulubionych miejsc, zapraszam - Dan wskazał dłonią by szła przodem. Wchodząc kilka osób na nich spojrzało. Alex czuła ich wzrok. Nie wiedziała czy to dlatego że Dan w jakimś stopniu był „znany” czy dlatego że może śmiesznie razem wyglądali. Ona wystrojona a on w bluzie i do tego w brudnych trampkach. Ale nie przeszkadzało jej to. Zamówili kawę i danie z makaronem oraz po lampce wina.
- A miała być tylko kawa. – spojrzała spod byka na Dana.
- Ale wiesz, że po dobrym jedzonku powinno się wypić lampkę wina na dobre trawienie? – dodał Dan.
- Wiem, ale …a w sumie i tak nie prowadzę. 
- No właśnie. To tym bardziej jest to wskazane. – uśmiechnął się pałaszując makaron.
Alex nie czuła się tak komfortowo jak chłopak. W końcu jadła obiad z kimś obcym.
- Powiedz mi, nie jesteś stąd? Masz dziwny akcent. - zapytał Dan.
- Ja mam dziwny? Nie wspomnę o waszym brytyjskim. Ale spoko przyzwyczaiłam się. Kiedyś go nienawidziłam. – odpowiedziała a Dan zmarszczył brwi. Powiedziała mu też w skrócie swoją historię, jak to brat a później rodzice wyemigrowali z Polski a ona została i czasem tu wpada. Dan nie był zaskoczony. Znał paru Polaków, w końcu kiedyś był bum i mnóstwo przyjechało do Anglii za lepszym życiem a że chłopak był rozrywkowy więc poznawał różnych ludzi. Rozmawiali długo popijając wino. Nie wiadomo kiedy wytrąbili całą butelkę. Rozmawiało im się miło więc stracili poczucie czasu.
- Jeśli mogę spytać, gdzie byłeś w weekend? Nagrywacie płytę? - to ciekawskie pytanie wyszło z ust już nieco podchmielonej Alex.
- Nie tzn.. tak pracujemy nad płytą która ukaże się w przyszłym roku ale nagrywaliśmy takie tam filmiki na nasz kanał na You Tube… a z resztą jak mi podasz maila to wyślę Ci linki. – odpowiedział Dan.
- No jasne. Chętnie zobaczę. – Alex zapisała mu na serwetce swojego maila. Przy okazji spojrzała na zegarek i nie wiedziała że siedzą już dobre 3h. Mimo tego że nie chciała wychodzić ale obowiązki ją wzywały. Musiała jeszcze skrobnąć maila do szefa ze sprawozdaniem. Kiedy wyszli z restauracji przyszedł czas aby się pożegnać. Alex chciała podziękować za wszystko, myślała że już więcej nie spotka chłopaka. Że to takie jednorazowe wyjście. Czasem i tak się zdarzało.
- Co robisz w piątek? – zapytał nagle Dan.
-Yyyy no w piątek, idę do brata na imprezę, a cooo? – odpowiedziała pytając przy tym kokietująco Alex. Wino zaszumiało jej w głowie.
- Aha… szkoda. Tzn nie szkoda że idziesz do brata tylko szkoda że …- zaczął się motać Dan.
- No mów! – zaśmiałą się Alex.
- Chciałem Cię gdzieś zabrać ale… może innym razem – odpowiedział Dan.
- No przykro mi. Może innym razem. - Alex poczuła się jakby właśnie odrzucała zaproszeni na randkę.
 - W niedziele wylatuję do Polski, nie wiem kiedy tu wrócę więc możemy wyjść w sobotę wieczorem na …lampkę wina? – zaśmiała się Alex .
- Spoko. Jesteśmy umówieni. Zdzwonimy się. - odpowiedział Dan po czym cmoknął ja w policzek i uciekł do taksówki która właśnie podjechała. Alex w lekkim szoku otwartości chłopaka podeszła chwiejnym krokiem do drugiej. Obie taksówki ruszyły w przeciwległe strony. Ocknęła się pod domem. Musiała przysnąć. Zapłaciła kierowcy, zdjęła szpilki które od jakiegoś czasu ja uwierały i na bosaka poszła do domku gościnnego. Położyła się na łóżku i rozłożyła ręce. Zastanawiała się czy dobrze zrobiła zapraszając chłopaka na kolejne spotkanie. Zbliżał się wieczór i czuła się wyczerpana. Wczołgała się wyżej na łóżko szukając poduszki, przykryła kołdrą i zasnęła w ubraniach…
     Nazajutrz obudziła się wypoczęta i gotowa do pracy. Odrobiła swoja pracę domową zadaną przez szefa. Wykonała kilka telefonów. I dzień jakoś zleciał. Dziś chciała posiedzieć w domu. Dostała maila od Dana z linkiem do filmików więc mogła trochę bardziej poznać twórczość nowego kolegi. Wszystko oglądała z wypiekami na twarzy. Bardzo jej się podobało. Szczególnie do gustu przypadł jej jeden filmik. Była pod wrażeniem chłopaków, piosenki i głosu Dana. Zapętliła go i oglądała w kółko. Overjoyed – tak nazywała się piosenka.
Założyła słuchawki i puściła sobie na maxa i zamknęła oczy. Odpłynęła przy niej. Czuła jak dziwnie jej ciało reaguje na poszczególne dźwięki, głos i chórki. Miała dreszcze na całym ciele a żołądek jakby zaczynał jej się kurczyć. Dawno nikt i nic nie zrobiło na niej takiego wrażenia. Słuchając tego nogi same jej chodziły i aż sama chciała klaskać i śpiewać. Zaczęła coraz bardziej przyglądać się Danowi. Poszukała wywiadów z chłopakami. Niestety mało było informacji o nich w sieci ale to co znalazła zadowoliło ją. Przyłapała się na tym że zaczęła mocno obserwować Dana. Skupiła się na jego słowach, ustach, oczach… czasami nie zwracając uwagi na to co mówi… z zauroczenia wyrwał ją głos matki. Alex szybko zamknęła laptopa jakby ukrywała coś co było zakazane, a w pewnym sensie było.
- Kochanie może coś zjesz? Przygotowałam kolację. – zaproponowała matka.
- Tak, tak mamo już idę – Alex nałożyła na siebie dresy i poszła za matką. Niestety żadne jedzenie nie przechodziło jej przez gardło. Chciała wrócić do pokoju i oglądać dalej filmiki i słuchać muzyki ale musiała trochę posiedzieć z rodzicami którzy dawno jej nie widzieli. Matka jak zwykle wypytywała o ślub na co Alex odburkiwała że jeszcze jest czas. Ojciec pytał o pracę a ona już miała dość rozmów o pracy.
- Coś Ty taka drażliwa? Coś się stało? Zjedz coś może Ci przejdzie. – dziwiła się matka.
- Oj mamo nie mam ochoty i jestem zmęczona. Idę do siebie. – wstała i wyszła. Matka chciała cos powiedzieć lecz ojciec ją powstrzymał. Alex wróciła do swojego mieszkanka i zakopała się w pościeli. Szybko zasnęła mając słuchawki na uszach. Zdążyła już zrobić sobie playlistę. Nazwała ją „BASTILLE".
     Powoli zbliżał się piątek. Od spotkania z Danem myślała czasem o nim. Gdzieś tam siedział jej z tyłu głowy. Z tych myśli wybijały ją telefony od Toma który za nią bardzo tęsknił. Ona z resztą też. Ale życie w Londynie to inne życie i czasem zatracała się i zapominała że we Wrocławiu ma swoje sprawy, dom i ludzi których kocha. Była trochę między młotem a kowadłem. Z jednej strony kochała swoje życie a z drugiej coś pchało ją w nieznane. Pchało ją do rodziców i brata. Wiedziała, że kiedyś zamieszka tam z nimi mimo iż Tom nie miał zamiaru wyjeżdżać z Polski ona wiedziała że jakoś go namówi. To było tylko kwestią czasu. Zawsze miała głowę pełną myśli. Stres odreagowywała zakupami więc wybrała się na zakupy. Chciała jakąś sukienkę albo dżinsy. Sama nie wiedziała w co ma się ubrać na imprezę do brata. Nie wiedziała czego się spodziewać. Wymyśliła ze mała czarna sukienka sprawdza się w większości więc takową zakupiła ponieważ swoją ulubioną miała w Polsce…
    W piątek rano zrobiła co miała zrobić jeśli chodzi o pracę i po południu zaczęła się powoli szykować. Trochę się stresowała, w końcu nie znała większości ludzi a impreza miała być duża. Zamówiła taksówkę i uprzedziła rodziców ze może nie wrócić na noc ale raczej wróci wiec niech się nie martwią. Ubrana w czarną sukienkę i szpilki pojechała do brata. Pod kamienicą gdzie mieszkał Matt już rozbrzmiewała muzyka. Alex weszła do mieszkania bez problemu ponieważ drzwi były otwarte. Zamknęła je i rozejrzała się po mieszkaniu. Wszędzie było już mnóstwo czerwonych kubeczków z niedopitym alkoholem, jedzenia i ludzi wygłupiających się w rytm muzyki. Zauważyła że tylko ona jest tak schludnie ubrana więc szybko rozpuściła włosy które tak starannie spinała. Miała długie ciemne włosy które pod wpływem koka pięknie jej się pofalowały. Chciała też szybko zdjąć szpilki lecz w tym momencie zauważył ją brat.
- Aleeex, moja siostrzyczko kochana, jak Ty pięknie wyglądasz. – powiedział nieco pijaniutki Matt
– Czego się napijesz? Wódka, wino, piwo? Drineczek? – zapytał Matt
- Wiesz co Matt… daj mi wódki. Jak nie piję tak dziś mam ochotę zaszaleć. – stwierdziła widząc towarzystwo, że musi nadrobić co nieco. Matt nalewał już dwa kieliszki kiedy dokoptowała się trzecia osoba podstawiając swój kieliszek.
- A ja to co? – wtrąciła się jakaś dziewczyna i oparła o blat.
- Już moja droga Ci nalewam. – dopowiedział Matt a dziewczyna uśmiechnęła się do Alex i puściła jej oczko.
- Zdrowie! – krzyknął Matt. Trójka stuknęła się kieliszkami.
- Poznaj moją siostrę Alex. – wskazał na nią a nieznajoma dziewczyna się przedstawiła.
- Hej, jestem Ella podała Alex rękę.
- Alex, miło mi. 
- Matt o Tobie wspominał. Z resztą chyba każdy tu wie że masz przyjść. Jesteś... jak to powiedziałeś Matt? „Gościem specjalnym” o!– zaśmiała się Ella.
- Nie słuchaj jej pieprzy głupoty! – skrzywił się Matt nalewając następna kolejkę.
- Ella masz.. takie piękne włosy – Alex chciała być miła.
- Dzięki! - Pewnie często to słyszysz – zapytała Alex.
- Tak – zaśmiała się Ella wypijając kolejną kolejkę.
- To po mamie- odpowiedziała Ella której włosy przypominały grzywę lwa.
- Dobra dziewczyny idziemy do salonu bo zaraz się zacznie – Matt pociągnął dziewczyny za ręce do salonu.
- On zawsze taki ? – zaśmiała się Ella.
- Tak, całkowite przeciwieństwo mnie – dodała Alex.
- Nie znam go za dobrze ale polubiłam Twojego brata, fajny gość- dodała Ella.
Alex uśmiechnęła się do dziewczyny. Wydawała jej się bardzo sympatyczna a zarazem bała się że to może taka cicha woda? Dziewczyny podeszły bliżej do salonu w którym coś się działo. Ludzie siedzieli już na podłodze. Jakieś instrumenty były rozstawione.
- Co to będzie? – zapytała Alex.
- Zobaczysz. Spodoba Ci się. To mój dobry kumpel i jego zespół. – dodała Ella – U nas jest takie coś, że zaprasza się takie „wschodzące gwiazdy” na kameralne koncerty u kogoś. A że mamy wspólnych znajomych to połączyliśmy imprezy. – wytłumaczyła.
W tym momencie Alex zobaczyła grupkę chłopaków wchodzących do salonu… kiedy ją mijali zauważyła że zna już te twarze. Niestety oni nie zwrócili uwagi na Alex. Ostatni wchodził lider grupy.
- Dan? – szepnęła po czym złapała chłopaka za rękę.
- Alex? Wow… ale zbieg okoliczności… - Dan stał, patrzył na nią i nie wierzył. Nagle chłopaki z zespołu go zawołali bo bez niego nie mogli zacząć. Dan dał buziaka Alex w policzek, przywitał się też z Ellą i poszedł do zespołu. Zaczęli grać, ludzie bili brawo.
- Wy się znacie? –zapytała zdziwiona Ella.
- Tak jakby - odpowiedziała Alex.
Ella pokiwała tylko głową i zaśmiała się z zaistniałej sytuacji. Dziewczyny stały w progu salonu gdzie odbywał się mały koncert a Alex drżała cała z wrażenia…

4 komentarze:

  1. Anonimowy9/10/14 17:58

    Swietne! Kiedy mozna sie spodziewac nastepnego rozdzialu? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle ze juz jutro po poludniu bedzie ;)

      Usuń
  2. Super, że wprowadziłaś Elle jako jedną z bohaterek swojego opowiadania :) Uwielbiam ją!
    Zdecydowanie jest ona na szycie mojej listy osób, z którymi chciałabym się napić wódki :P
    Obiadek z Danem i koncert Bastille na urodzinach brata Alex - I'm lovin it i czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam Ellę więc nie mogło jej tu zabraknąć :) a może właśnie doda trochę pikanterii temu wszystkiemu. Cieszę się że się podoba, lecę pisać kolejny rozdział ;)

      Usuń