wtorek, 30 grudnia 2014

11. rozdział

XI

- Ja prowadzę!
- Dlaczego? - zapytała Alex.
- Bo Ty się źle czujesz, lepiej będzie jak ja poprowadzę - z głosu Dana wypływała troska i ciepło. Alex uśmiechnęła się lekko i nie zamierzała protestować.
- Ok, proszę. - podała chłopakowi kluczyki do auta.
- Obiecałem, że po drodze zabierzemy chłopaków.- zakomunikował niepewnie.
- No jasne, nie wiem czemu się w ogóle o to pytasz? - Alex odebrała jego wypowiedź jako zapytanie.
- No wiesz, a może nie masz ochoty krążyć po Londynie i od razu chcesz jechać do studio? Mogę zadzwonić do nich, żeby sobie jakoś sami poradzili? - kontynuował niebieskooki.
- Dan... ja czasem nie wiem czy Ty żartujesz czy mówisz na poważnie? - zaśmiała się.
- Nie no, mówię serio.
- Dobra odpalaj i jedźmy, chłopaki pewnie czekają. - rozkazała.
- Się robi. -  ucieszył się chłopak.
Odpalił auto, wrzucił bieg i  ruszyli. W radio leciała jakaś audycja. Alex miała ustawioną polską stację, ponieważ lubiła słuchać tego co się dzieje w jej kraju.
- Widzę, że polubiłeś jazdę z kierownicą po lewej stronie? - zapytała i po chwili ciszy uzyskała odpowiedź.
- Czy polubiłem? Nie wiem. To chyba kwestia przyzwyczajenia. 
- Ja się chyba nigdy nie przyzwyczaję do jazdy lewą stroną. - stwierdziła Alex zsuwając się lekko z siedzenia. Podniosła nogi i oparła swoje stopy w trampkach o kokpit auta.
- Założę się że jak ja bym tak zrobił to byś się na mnie już darła i mnie lała. Zabieraj te nogi stamtąd. - próbował być poważny ale zaśmiał się spoglądając na dziewczynę która się wygodnie wyłożyła.
- No pewnie że tak. - odpowiedziała bez zastanowienia - Popatrz na swoje trampki a popatrz na moje. - stwierdziła.
- Nie wiem co Ty chcesz od moich butów? - zapytał. - No co? Białe mamy. - stwierdził.
- Ja mam białe! A Ty masz... brudne? - stwierdziła wskazując palcem na jego buty Dana który w tym czasie sięgał aby zmienić bieg, przez co ich ręce się spotkały a właściwie wyglądało to jakby Alex go uderzyła na co rozczochraniec od razu zareagował.
- Ej! Nic nie zrobiłem a ty juz mnie bijesz. - powiedział z trudem powstrzymując śmiech.
- Przepraszam nie chciałam. - zielonooka wybuchnęła śmiechem.
- O mój boże... - chłopak westchnął, ale w głębi duchu się cieszył. - Czyli co? Czepiłaś się moich brudnych butów, tak? Czyli co? Chcesz mi coś przez to powiedzieć? - dopytywał.
- Spoko Dan, nie mam nic do Twoich butów, nie przeszkadza mi to... "widziały gały co brały", nie? - zaśmiała się po czym cmoknęła kierującego w policzek. Wokalista uśmiechnął się od ucha do ucha.
     Chłopak lubił te ich sprzeczki o nic. Alex chyba też. Tak naprawdę to ta dwójka nie miała się o co kłócić. A przynajmniej nie były to jakieś poważne problemy tylko błahostki. Dziewczyna w pełni akceptowała wszystkie wady jakie miał jej chłopak. Jej ostatnie przeżycia wiele ją nauczyły. Zmieniła nastawienie do wielu spraw. Dlatego nie przeszkadzały jej brudne trampki Dana, koszulka która nosił przez 3 dni, ani zarost który golił jak mu się przypomniało, że go w ogóle ma. Nie mówiąc o rozczochranych włosach w których się przecież zakochała. Nie przeszkadzało jej też to, że po całym domu rozrzucał swoje ciuchy czy to, że sikał nie zamykając za sobą drzwi do toalety. Kochała go ponad życie. Ale była chyba jedna rzecz która wynagradzała jej to wszystko. Dan zmywający naczynia w samych bokserkach. Alex nie lubiła tego robić za to Dan, mimo iż zajmowało mu to dwa razy więcej czasu niż powinno, chętnie zmywał. Rozbierał się wtedy do samych bokserek ponieważ miał zwyczaj się cały ochlapać wodą. Najchętniej zmywałby całkiem na golasa ale Alex wymusiła na nim bokserki bo przecież w każdej chwili mógł ktoś wpaść do ich mieszkania. Wszyscy ich znajomi i rodzina mogli wpadać kiedy chcieli i drzwi były zawsze otwarte. No chyba, że potrzebowali chwili intymności dla siebie wtedy zamykali drzwi na klucz.
    Ich związek był chyba jednym z tych idealnych związków opartym na obopólnym zrozumieniu, szacunku, spontaniczności, pełnym humoru, zabawy a przede wszystkim wolności. Możliwości podejmowania własnych decyzji i rozwijania się w wybranym przez siebie kierunku. Wolności takiej gdzie nikt nikogo nie ogranicza i każdy sobie ufa i wzajemnie się wspiera. Alex i Dan mogli na siebie liczyć w każdej sprawie. Ona dobrze o tym wiedziała, a mimo wszystko miała jedną tajemnicę przed swoim ukochanym. Koszmary...
     Zakochana dwójka odebrała resztę załogi zespołu z umówionego miejsca. Razem ruszyli w stronę zaparkowanego auta.
- Wszyscy są? - zapytała Alex.
- Tak jest! - trójka która do nich dołączyła krzyknęła jednogłośnie.
- Dobra, to teraz ja prowadzę. - wyciągnęła dłoń po kluczyki.
- Ale? - Dan nie wiedział co powiedzieć.
- No tak. Muszę w końcu przyswoić drogę do tego waszego studio, bo zawsze się gubię. Proszę... - zrobiła minę zagubionej dziewczynki na co Dan zawsze się nabierał.
- No dobrze, masz. - przekazał jej kluczyki i otworzył drzwi do auta.
- Dziękuję. - odpowiedziała zadowolona i wsiadł do samochodu a Dan zamknął za nią drzwi.
Cała czwórka również wpakowała się do samochodu. Pownieważ panowała dziwna cisza, Alex podkręciła radio.
- Co jest z Wami? Trochę życia chłopaki! - krzyknęła do siedzących z tyłu.
- To minie, kac nie zabija Kajluś. Musisz być dzielny. - Alex nie mogła się powstrzymać aby mu dokuczyć.
- Dzięki, pocieszyłaś mnie, tylko powiedz jeszcze kiedy to minie. - Kyle zwinął się w kulkę na tylnym siedzeniu i oparł głową o ramię Woodiego.
- Już dobrze. - kolega ze zrozumieniem pogłaskał go po głowie - Następnym razem będziesz na siebie uważał, tak? - Woody niczym dobry wujek wspaniale wspierał kolegę.
- Tak. - Kyle przytaknął i mocno westchnął.
Wszyscy zaczęłi się smiać oprocz oczywiscie skacowanego Kyle.
- Boże, jak ja ich kocham.- Alex pomyślała ale nie wypowiedziała tego na głos. Z resztą nie raz im to powtarzała. Byli tacy kochani, takie duże małe dzieci. Uwielbiała z nimi przebywać. Zawsze po imprezie z całą czwórką bolały ją później mięśnie brzucha od śmiechu. I oni też dali jej odczuć że jest właściwą osobą we właściwym miejscu.
" Już za chwilę, na naszej liście, pojawi się nasz najnowszy hit młodego zespołu z Wielkiej Brytanii. Doszły mnie nawet słuchy że jesienią odwiedzą nasz kraj..."
Alex dała głośniej radio.Zaciekawił ją prezenter wypowiadający te słowa.
- Ej chłopaki słuchajcie! To chyba o Was! - krzyknęła przejęta.
- Co o nas? - zapytał Dan.
- No w polskim radio! Mówią o Was! - podekscytowana aż klasnęła w dłonie i zatrzymała auto na środku drogi. Na szczęście była to trasa mało uczęszczana przez inne auta inaczej mogłoby to się źle skończyć.
- Serio, serio? - Kyle jakby nagle ożył. Wszyscy podnieśli się z siedzeń aby być jak najbliżej radio i  nasłuchiwali w skupieniu. Woody który wgryzł się właśnie w jabłko, zastygł z nim w ustach.
" A teraz na naszej antenie Bastille i ich hit "Pompeii"! " - krzyczał prezenter radiowy.
- Aaaaaaa! - zaczęli krzyczeć jeden przez drugiego. Ich miny były bezcenne. Alex wyciągnęła komórkę aby pstryknąć im fotkę.
Cała piątka słuchała w ciszy "Pompeii" która leciała w polskiej stacji. Kiedy emocje opadły, Alex ruszyła dalej.
- I co jeszcze mówili? Co mówili? - Dan cieszył się jak małe dziecko.
- No to, że Pompeii jest hitem, że wystąpicie w Stodole w Warszawie i że ogólnie jesteście spoko. Reszty nie słyszałam bo zaczęliście się drzeć. - uśmiechnęła się
- Ale czaaad. - przeciągnął Woody.
- No gratuluję, wasza sława coraz bardziej rozpływa się wręcz po naszym kontynencie. - Alex gratulowała chłopakom. Ciesyzła się tak samo jak oni.
- To niesamowite. Jeszcze niedawno graliśmy praktycznie za darmo jakieś małe występy. Później były koncerty w małych angielskich klubach, festiwale na najmniejszych scenach... a teraz? Nie mogę uwierzyć że stajemy się sławni. Nie dociera to do mnie. - wokalista nie przestawał mówić. - Ale cieszę się i boję jednocześnie.
- Czego się boisz? - zapytała Alex ponieważ nikt oprócz niej nie słuchał Dana. Reszta chłopaków była tak przejęta, że na tylnych siedzeniach zrobiła się osobna dyskusja.
- No koncertów... jak sobie poradzę? Niedługo zaczniemy trasę po europie, jakieś festiwale. To takie stresujące. Do tej pory graliśmy tylko w Anglii, a jak nas w Europie źle przyjmą? - z Dana wychodziła jego niepewność siebie.
- Dan przestań! Ludzie Was kochają. I Ci w Wielkiej Brytanii i Ci w całej Europie też. A jak nie, to i tak pokochają. Was się nie da nie kochać! Jesteście zajebistym zespołem. Wkładacie w to co robicie całe serce. To widać i słychać. Nie masz się czego obawiać. Zaufaj mi. - puściła oczko do chłopaka i poklepała go po kolanie.
- Może masz rację... - zamyślił się Dan.
- No pewnie, że mam. -  odpowiedziała. - Jesteśmy na miejscu! - zaapelowała.
Wszyscy wypakowali się z auta. Podekscytowani członkowie zespołu skakali i przepychali się jak dzieci, kiedy wchodzili do studio. Alex szła za nimi i uśmiechała się do siebie, tak bardzo rozczulał ją ich widok. Idąc korytarzem, rozmów i krzyków nie było końca. Wpadli do swojego pokoju nagrań gdzie czekała już cała ekipa a Dick miał ogłosić coś ważnego.
- Dick! Słuchaj! Przed chwilą leciał nasz kawałek w polskim radio! Czujesz? - mówił podekscytowany Dan.
- No to zajebiście! - menadżer poklepał wokalistę po ramieniu. - Ok, siadajcie chcę Wam coś na początek powiedzieć. - jego twarz była poważna.
- Cześć. - Alex przywitała się jak zwykle niepewnie. Ona i Dick nie przepadali za sobą. Ale tolerowali się jak na dorosłych przystało. Dick bał się, że przez nią Dan narobi głupot. Jednak póki co to dzięki niej ich nie robił. I Dick dobrze o tym wiedział ale nie potrafił sie do tego przyznać.
- Cześć Alex, siadaj proszę. - ustąpił jej miejsca na krześle.
- Dzięki. - zdziwiona postawą faceta, usiadła powoli na krześle. A właściwie fotelu. A właściwie to nie wiadomo co to było, bo w studio znajdowało się wiele dziwnych krzeseł i foteli, każdy z innej parafii. Ale to dodawało temu miejscu w swojego stylu. A to chyba przypominało bardziej pufę. Siadając napotkała wzrok Willa, który puścił jej oczko jakby dawał jej znak, że wszystko jest ok.
- Kochani, mam dla Was niespodziankę zanim ruszymy w trasę po Europie. - zaczął Dick a w pomieszczeniu zapadła cisza. - Pamiętacie jak planowałem trasę po Ameryce? - kontynuował.
- No jasne. - odpowiedział Dan - Ale lipa wyszła, nie?
- No właśnie nie do końca. Za 2 tyg ruszamy do Ameryki. Szykujcie się na przygodę życia! - krzyknął uradowany menadżer.
- Danny... ja mówię serio. - Dick uśmiechnął się po czym spoważniał.
     Rozmowy trwały, Dick przekazywał im informację, co i jak, gdzie i kiedy. Chłopaki nie ukrywali swojej radości. Ale każdy zajmował czymś innym. Alex krzątała się po studio. Była tam jedyną kobietą wśród tych facetów. Oprócz zespołu był tam Gregory - fotograf, kamerzysta, koleś od organizacji sceny, technik, producent. Alex wcale nie czuła się nieswojo. Lubiła towarzystwo ich wszystkich. Siedziała tak chwilę na pufie i obserwowała chłopaków myśląc jak to będzie w Ameryce. Czy w ogóle z nimi pojedzie? Czy będzie musiała czekać na ukochanego i resztę wariatów. Woody wygłupiał się na dmuchanym krokodylu. Will coś tam brzdękał na gitarze, jak zwykle jego nieodłącznej "partnerce". Kyle jak zwykle opowiadał z przejęciem jakieś dziwne historie. A Dan przeglądał jakieś strony internetowe z koszulkami. Uwagę Alex przykuł Greg. W końcu miała z nim o czymś porozmawiać. Trochę sie do tego zmusiła, bo wiedziała, że nie ma dobrej wieści. 
- O, hej. - fotograf spojrzał na nią odpowiafając i wrócił do przeglądania zdjęć.
- Chciałam z Tobą pogadać o...- zaczęła.
- Wiem, Dan mi mówił. - przerwał jej nie podnosząc już wzroku. - Nadal nie rozumiem czemu się tak bronisz? Przecież to nic takiego. Nie chcesz? Ok. Rozumiem.
- Greg, popatrz na swoje zdjęcia. Są cudowne, ja takich nie umiem robić. Mogę Ci pomóc w czym chcesz ale nie mogę zepsuć Twojego projektu. - tłumaczyła się.
- Ok, nie będę Cię naciskał. Musisz uwierzyć w siebie, bo to co robisz jest na prawdę dobre. - tłumaczył.
- Tsss jasne. - Alex parsknęła - I mówi to profesjonalny fotograf który... 
- ... któremu powinnaś zaufać. Wiem co mówię w końcu się na tym znam. - dokończył przerywając Alex wypowiedź.
- Ależ Ty jesteś uparty. Zupełnie jak Dan. - zaśmiała się.
- Mówię Ci Alex ta książka to będzie cudo! Mam już sporo zdjęć. Ale to nie wystarczy. A szykuje się trasa po Ameryce! Rozumiesz to? I Europie. Razem zrobimy zajebiste foty. - podekscytowany fotograf wyczuł że Alex powoli się łamie.
- No dobra a skąd wiesz, że ja też polecę z Wami do Stanów? Europa ok, załatwiona ale Stany? - skrzywiła się A Greg popatrzył na nią spod swoich wielkich okularów i uśmiechał się uroczo. Ten mały człowieczek też miał coś w sobie że nie dało się go nie kochać.
- To już załatwione. - oznajmił Greg a Alex otworzyła usta ze zdziwienia.
- Co załatwione? - w tym momencie wtrącił się Dan.
- No to że Alex jedzie z nami w trasę. Oficjalnie, jako fotograf. Będzie ze mną pracować. - odpowiedział fotograf.
- Chyba pomagać? - zaśmiała się.
- Nie żartuj! Mała słyszałaś! Ale się cieszę! - Dan rzucił się na Alex i przytulił ją mocno. Na prawdę się cieszył, że jego ukochana będzie obok niego w tak ważnych dla niego chwilach.
- Dobra, ale powiedz mi jak to załatwiłeś z Dickiem? - zapytała kiedy Dan już dał jej odetchnąć i kucnął przy niej.
- Powiedzmy, że to mój urok osobisty. - zaśmiał się - A tak na serio to uwierz mi Dick Cię lubi, tylko nie umie tego okazać. Wierz mi. - szturchnął zielonooką w ramię.
- Widzisz, mówiłem Ci. - Dan pocałował Alex w dłoń którą mocno ściskał w swojej dłoni.
W tym momencie otworzyły się drzwi do studio.
- Sorry za spóźnienie. - kobiecy głos brzmiał znajomo. - Nie mogłam dojechać, coś mnie ominęło? - zapytała.
Alex wyjrzała zza ramienia Dana a on sam natychmiast odwrócił głowę w stronę  dziewczyny.
- Lucy... - wyszeptał.
- Świetnie... co ona tu robi? - Alex zadała cicho pytanie czekając na odpowiedź Grega lub Dana.
- Pojęcia nie mam? - wokalista wzruszył ramionami.
- Ja też? - dodał fotograf.
     Lucy przywitała się ze wszystkimi. Reszta członków zespołu popatrzyła w stronę Dana i Alex ze zdziwieniem w oczach a z ich ust można było wyczytać słowa "co do cholery ona tu robi?" Kobieta podeszła do Dicka i dała mu całusa w policzek. Ale to nie był zwykły całus. Nie tak wygląda zwykły przyjacielski całus. I nie tak reaguje mężczyzna na takie cmoknięcie. Widać było, że między nimi coś jest. Za chwilę ta dwójka udała się pokoju obok w celu odbycia jakieś "ważnej" rozmowy. Dick złapał ją za dłoń i poprowadził przodem przepraszając na chwilę pozostałych. Chłopaki machnęli ręką na znak, że nic się nie dzieje. Gdy za tą dwójką zamknęły się drzwi, Kyle i Woody poderwali się jakby startowali w wyścigach i podbiegli szybko do równie zdziwiych przyjaciół.
- O co chodzi? Greg Ty coś wiesz? - zapytał Kyle - Co ona tu robi?
- Nie wiem? Też nie kumam. - pokręcił głową Greg.
- Ona znowu coś kombinuje. - dodał Woody.
- Oby nie to co ostatnio. - dodał Dan.
- Co ostatnio? - zaciekawiła się Alex.
- Nie, nic takiego, dobra może się zaraz dowiemy. - Kyle chciał odwrócić uwagę Alex.
- Ale wy jesteście mało kumaci. Widać że ze soba sypiają. - dodał Will nie odrywając sie od swojej gitary. Zdziwnie reszty załogi było bezcenne. Nikt już nie zadawał pytań.
- To podła mała ... kombinatorka. -  Kyle ugryzł się w język.
- Nie przejmuj się nią. - Dan próbował uspokoić Alex.
- Ale ja się nie przejmuję. - odpowiedziała choć czuła inaczej. - Jest ostatnią osobą którą mogę się przejmować - syknęła.
- Wiesz, że Cię kocham najmocniej na świecie? - wokalista wyrzucił to z siebie przy wszystkich mimo iż nie lubił tego robić publicznie.
- Dan... - Alex się troszkę zmieszała.
- Bez względu na wszystko. Jesteś najważniejsza. - dodał jakby chciał się przed czymś zabezpieczyć.
- Wiem, głuptasie, też Cie kocham. - odpowiedziała nie zwracając za bardzo uwagi na sens tych zdań. Ważne, że jej ukochany wyznawał jej miłość przy wszystkich a zazwyczaj był skąpy w wypowiadaniu tych dwóch słów na forum.
- Ooooł jak jak uwielbiam na Was patrzeć gołąbeczki. - wtrącił się Kyle, który kucał obok pary i wpatrywał się w nich jak obrazek.
- Kyle, przestań! I tak czuję się niezręcznie, mówiąc to przy Was. - Dan aż się zarumienił.
- Stary ja też Cię kocham! I Ciebie  i Ciebie i Ciebie ...- kociarz zaczął wymieniać, rzucił się na Dana, później Alex i próbował pocałować wszystkich, niestety nie spotkał się z entuzjazmem takim jaki oddawał.
- Fuj, spadaj! - krzyknął Woody.
- Eh ble!- biedny mały Greg został obśliniony przez Kyle i jego nagły przypływ miłości.
Już za chwilę radosną sielankę przerwało skrzypnięcie starych drzwi od pokoju z którego wyszli Dick i Lucy. Wszyscy jakby ucichli.
- To co chłopaki? Szykujemy się na Amerykę? Ale będzie jazda. - ucieszona Lucy zacierała rączki.
- O nie...- Alex złapała Dana za bluzę i wbiła głowę w jego klatkę piersiową. - Powiedz mi Dan, że to jakiś koszmar. - wybełkotała patrząc na kolana swojego chłopaka który przed nią kucał. 
- Przykro mi... tym razem nie. - odpowiedział wokalista całując swoją dziewczynę w czubek głowy i gładząc po plecach.


Kochani moi, 
udało mi się naskrobać przed Nowym Rokiem rozdział.
Mam nadzieję że o mnie nie zapomnieliście :)
Miłego czytania!
Komentujcie! 
Buziaki! :*

4 komentarze:

  1. Yaaay! Jestem przeczytałam i japachbevedkvhhaahbeflvk glupia Lucy!
    Ale po kolei
    Opis 'wad' Dana całkiem mnie zmiażdżył, a fragment o zmywania w bokserkach to już w ogóle.
    Podekscytowanie dzieciaków w aucie. Widzę to. Normalnie to widzę, to musiało być urocze.
    Zajęcia w studio również. Idk po prostu tak miło się to czyta. Masz ochotę być tam i moc obserwować tę bandę idiotów ❤
    Śliniący się Kyle. No dobra w tym też miałabym ochotę wziąć udział, okay? Proszę bardzo, przyznaję się i już!
    No i cholerna Lucy.... A niech się schowa! Wredny babsztyl! UGH!
    Będę czekać na Amerykę, a teraz chyba czas zacząć pracować nad swoim rozdziałem ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam że dopiero teraz odpisuje ale właśnie znalazłam dzień wolnego aby tu przysiąść :)
      Im więcej oglądam wywiadów z tymi dorkami obserwując ich zachowania tym bardziej przypominają mi paczkę moich znajomych :) Staram się moje obserwacje przelewać tutaj jednocześnie wyobrażając sobie że tak faktycznie mógłby by być. No bo kto by nie chciał? :)
      Dobra biorę się za pisanie rozdziału bo mam mało czasu :P

      Usuń
  2. Anonimowy6/1/15 11:34

    Hey ;) znalazłam Twojego bloga dzięki no_princess :3 przeczytałam całość i opowiadanie przypadło mi do gustu :) Słuchałam swego czasu Bastille i dzięki Tobie i "W bezruchu wspomnień" znów do nich wróciłam z przyjemnością. Teraz słuchając "Of the night" sama dopisuje przymiotniki chwalące wokal Dana, a które widziałam u Ciebie :P Także za to Tobie dziękuję :* Masz nową czytelniczkę, poznasz mnie po takim samym podpisie jak u no_princess xD
    Czekam na ciąg dalszy! :3 Pozdrawiam, blueberrysmile ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dziękuję Ci bardzo za komentarz :)
      Bardzo się cieszę że w jakims stopniu mogłam kogoś "zarazić" moja miłością do Bastille :) Bo oprócz muzyki którą tworzą to są naprawdę fajne chłopaki. Mam nadzieję że kolejne rozdziały również Ci się spodobają.
      Zapraszam, niedługo kolejny rozdział :)

      Usuń