poniedziałek, 6 października 2014

2. rozdział

II 

      Poranek Alex spędziła w ukochanym ogrodzie z rodzicami popijając kawę. Później pomagała mamie w przygotowaniach do urodzin brata. Zrobiły wspólnymi siłami tort i przygotowały sałatkę oraz pare przekąsek… 
- Córuś pojedziesz po brata? Nie chce żeby się tłukł kolejką. zapytała matka. 
- No jasne mamo. Zaraz do niego zadzwonię i się z nim umówię.odparła, wzięła telefon i wybrała nr do brata. 
- Halo? zapytał Matt. 
- No hej braciszku! Twoja ukochana siostra z tej strony. Przyjadę po Ciebie, cieszysz się?- zapytała Alex. 
- Haha, cześć Alex! No jasne. O której mam być gotowy? 
- Hmmm no nie wiem może o 18:00? 
- Jasne! W takim razie idę się ogarnąć bo dopiero wstałem. 
- O mój Boże! Czyli nadal się nic nie zmieniło i godzina 14 to Twój poranek?zapytała śmiejąc się z brata. - No widzisz siostra tak to jest. Co ja na to poradzę że lubię spać. A że dziś mam wolne to grzechem byłoby nie skorzystać. odpowiedział Matt. 
- No ok. Tylko nie najadaj się, zrobiłyśmy z mamą małą ucztę. Co prawda nie taką jak Ty serwujesz ale mamy nadzieję że będzie Ci smakowało. 
- Na pewno! 
- To widzimy się koło Saint Pancras Gardens. 
- Ok. zgodził się Matt. 
      Matt był po szkole plastycznej niestety nie pracował w zawodzie. Ale spełniał się w kuchni tworząc bajkowe potrawy. Każdy talerz wyglądał jak dzieło sztuki. Zaczynał od zmywaka a teraz jest szefem kuchni w jednej z włoskich restauracji u znanego kucharza Jamiego Oliviera - Jamie’s Italian. Oprócz kucharzenia Matt kochał grać na gitarze i tatuować swoje ciało. Każdy tatuaż miał dla niego jakieś sentymentalne znaczenie. Nie miał szczęścia w miłości a jego znajomości z kobietami zazwyczaj trwały krótko. Na szczęście w pracy królował i kochał to co robi. Jego szef Jamie bardzo to doceniał o to go budowało, że jednak nie jest nikim. Oprócz tego Matt miał wielu przyjaciół z całego świata, na których mógł liczyć, większość była poznana w pracy. Kochał swoje życie, Londyn, współlokatorów z którymi często wyjeżdżali na festiwale. Mimo swoich 32 lat nie zamierzał się ustatkować co było przyczyną wielu kłótni ze strony rodziców. 
    Gdy nadchodziła godzina 17:00, Alex wybrała się w końcu po brata. Była tak podekscytowana że zapomniała telefonu. Ale wiedziała gdzie będzie czekał, więc się nie martwiła. Zaparkowała auto niedaleko stacji kolejowej i postanowiła przejść piechotą do parku. Mijając międzynarodową stację kolejową Saint Pancars International znajdującą się w północnej części centrum Londynu postanowiła przejść przez nią, ponieważ miała trochę czasu a chciała zobaczyć czy coś się zmieniło. Kiedy tak szła korytarzem usłyszała muzykę. Gdy była coraz bliżej zobaczyła grupkę ludzi która klaskała kibicując jakiemuś zespołowi. Oparła się o filar i zaczęła przyglądać grającym chłopakom. W wokaliście ujrzała znajomą twarz. Tak, to był ten sam chłopak który wczoraj zaczepił ją w sklepie muzycznym. 
- Niesamowite…- powiedziała cicho i uśmiechnęła się sama do siebie. Cierpliwie słuchała i nawet jej się to podobało. Na tej stacji w każdy czwartek można było usłyszeć za darmo zespoły wchodzące na rynek jak i te już bardziej znane. To była dla nich jakby taka reklama. Chłopcy grali z taką pasją i zaangażowaniem aż chciało się ich słuchać i podrygiwać. Niestety załapała się tylko na dwa końcowe utwory Flaws i Pompeii. Przy tym ostatnim aż nóżki jej same drgały w rytm muzyki. Kiedy chłopaki podziękowali publiczności a ta zaczęła się rozchodzić, Alex podeszła do zespołu który powoli zaczął składać swój sprzęt. 
- Hej. – stanęła za Danem i cicho się przywitała. Chłopak odwrócił się zaskoczony. 
- Hej! – odwrócił się i krzyknął radośnie. Przyglądał się stojącej naprzeciw niego dziewczynie. 
– Przepraszam ale nie poznałem Cię… wyglądasz… - zaczął się jąkać inaczej? – zapytał nie wiedząc jakie słowo dobrać. 
- Tak wiem… Wczoraj byłam w pracy a dziś mam wolne.- wytłumaczyła Alex. 
– Nie wiedziałam że masz zespół, jak się nazywacie? – wskazała głową na chłopaków którzy mimo pakowania bacznie jej się przyglądali. 
- Tak właśnie! Nazywamy się Bastille. Podobało Ci się? 
- Przykro mi ale nie słyszałam o Was. - skrzywiła się jakby czuła się winna. - Ale tak, bardzo mi się podobało.
- Dopiero się rozkręcamy. Jeszcze nie wydaliśmy oficjalnej płyty ale pracujemy nad tym. – odpowiedział wokalista zwijając kabel od mikrofonu. 
- Jasne, byliście świetni! Na pewno kupię waszą płytę jak tylko się ukaże. – odpowiedziała szczerze Alex. 
Zapadła niezręczna cisza, Alex i Dan wymienili uśmiechy i wtedy jeden z chłopaków podszedł do nich. 
- Ej Dan, może przedstawisz nas swojej koleżance?- zapytał brodacz z wąsem schylając się po jakiś wzmacniacz. 
- A tak! Chłopaki to jest Alex – wskazał dłonią.
- A to jest Kyle, Will i Woody – wskazał kolejno. Chłopaki przywitali się podnosząc ręce. 
- Nie zadzwoniłaś… - zapytał cicho i niepewnie Dan. 
- A tak wiem, ale spokojnie dopiero dziś wręczę bratu płytę. – uśmiechnęła się 
- Aaa, no jasne – odpowiedział. 
- Kurde! Która godzina?! – krzyknęła Alex, przypominając sobie że umówiła się z bratem. 
- 18:10. – odpowiedział niebieskooki spoglądając na swój zegarek. 
- Przepraszam, ale muszę uciekać. Umówiłam się z bratem i …lecę, przepraszam, pa! 
- Ok. ok. – zaśmiał się Dan – Czekam na telefon! – zdążył jeszcze krzyknąć ale Alex tylko odmachała i pobiegła szybko w stronę parku. 
- Co to za laska? Jakaś napalona fanka? – zapytał Will.
- Ta jasne… spotkałem ją wczoraj w sklepie muzycznym. – odpowiedział Dan. 
- Aaa no to chłopaki wszystko jasne! Naszego Danusia tak pani omotała, że to pewnie przez nią kupił drugą taka samą płytę Wampire Weekend. - zaśmiał się Woody. 
Chłopcy zaczęli się podśmiewać z Dana który sam nie wierzył w to co zrobił. Spakowali sprzęt i rozeszli się. Tymczasem Alex podbiegła do czekającego brata. 
- Jejku przepraszam Cię braciszku. – zdyszana oparła ręce o kolana aby na chwilę odsapnąć. 
- Spoko siostra! Nic się nie stało. - odpowiedział Matt. Rodzeństwo przytuliło się mocno do siebie. W końcu długo się nie widzieli. Powoli szli w stronę auta tym razem mijając stację kolejową na około. Wsiedli do auta i pojechali w stronę domu.
- No to mów co u Ciebie! Dawno się nie widzieliśmy. – zagadywał Matt.
- A co Ci będę marudzić. Praca, dom, praca, dom. – odpowiedziała Alex.
- No a jak tam z Tomem? Kiedy ten Wasz ślub? – dopytywał Matt.
- No wszystko ok. Ślub będzie ale bez pośpiechu. A co z Tobą?- odbiła piłeczkę Alex.
- Przecież wiesz, że ja się nie zamierzam hajtać.
- Oj Matt .- westchnęła Alex.
Dojechali do domu gdzie czekali na nich już stęsknieni rodzice. Przywitali brata od razu tortem ze świeczkami.
- Nie musieliście… nie mam już pięciu lat. – oburzył się troszkę Matt choć w jego oczach widać było że się jednak cieszył.
- Musieliśmy musieliśmy, pomyśl życzenie synku! – odpowiedziała matka. Matt zdmuchnął świeczki.Wszyscy usiedli w ogrodzie i zaczęli pałaszować tort. Później przyszła kolej na prezenty. Matt ucieszył się z płyty którą dostał od siostry. Już jedną płytę tego zespołu miał więc z chęcią chciał posłuchać drugiej. Impreza się udała, obeszło się bez kłótni, jedynie z małymi dogryzkami ze strony ojca ale dzięki Alex nikt się nie pozabijał. Kiedy zapadł już wieczór i Matt chciał wracać do swojego mieszkania, Alex zaproponowała mu żeby został u nich.
- Zostań, pogadamy, posłuchamy Twojej nowej płytki. Jutro wylatuję do Polski. Ciebie podrzucę do domu w drodze na lotnisko, co? – zaproponowała Alex.
- Czemu Ty nie przylecisz na dłużej? – wytykał jej Matt – No ale dobra zostanę, pod jednym warunkiem – zaszantażował ja brat.
- No dobra, dajesz. – ucieszyła się.
- Za tydzień robię imprezę urodzinową dla znajomych u siebie i masz być! 
- Kurde… wiesz że mogę nie dać rady. 
- Nie obchodzi mnie to. Obiecaj mi! 
- … Obiecuję – powiedziała bez przekonania.
- Dobra,to chodź idziemy do Ciebie, nie chce mi się już siedzieć z rodzicami – zaproponował cicho Matt.
Rodzeństwo pożegnało się z rodzicami i poszli do domku gościnnego który stał obok domu rodziców. Od kiedy Alex zaczęła spotykać z Tomem rodzice postanowili wyremontować jej domek dla gości który liczył sypialnię, łazienkę i salon z aneksem by mieli trochę prywatności. Wzięli jeszcze butelkę wina z piwnicy rodziców i poszli do domku.
- Daj, włączymy sobie tą płytkę i posłuchamy – wyrwała nowy nabytek z rąk brata.
- Kurcze, pamiętasz siostra jak byłaś mała i podbierałaś mi kasety z moimi zespołami? Niektórych nie lubiłaś, ale chciałaś mi zaimponować i udawałaś że lubisz tego słuchać. – wspominał brat.
- Haha pamiętam! To były metalowe kapele. Ale Nirvany, Guns’n’roses czy Metalliki nadal uwielbiam słuchać i za to Ci dziękuję, że nie zostałam jakąś techno maniaczką – zaśmiała się.
- Taaak pamiętam jak się uczyłaś „Don’t cry” Guns'n'roses, wyłaś niesamowicie na całą chatę. Ale jak na 11latkę miałaś całkiem niezły gust muzyczny. – odparł.
- A pamiętasz jak miała grać we Wrocławiu Apocalyptica? I wzięłaś bez pytania moją kasetę i poszłaś po autograf do Empiku? I Później się bałaś przyznać jak się podpisali na okładce? Myślałaś że się będę darł że ją zniszczyli a ja się cieszyłem jak głupek. Rodzice nie pozwolili mi Cię zabrać na ich koncert mimo że miałaś już z 15 lat. 
- Pamiętam! To były czasy. Szkoda że już nie jesteśmy dziećmi. – wspominała Alex.
- Obiecuję Ci że Cię zabiorę na jakiś koncert! – zaproponował bat.
- OK! Trzymam Cię za słowo! – odpowiedziała. 
Tak mijały godziny a Alex z Mattem wspominali swoje dzieciństwo mając przy tym niesamowity ubaw. Płyta zatoczyła pętlę i leciała po raz drugi. Mattowi się spodobała i o dziwo Alex też. Była zadowolona ze zaufała obcemu chłopakowi. Kiedy zrobiło się już naprawdę późno dziewczyna pościeliła bratu w salonie łóżko i poszła do swojej sypialni. Po wypitym alkoholu nabrała odwagi postanowiła napisać sms'a do Dana.

 „Cześć, przepraszam że tak późno piszę, ale prezent się udał. Dziękuję Ci za pomoc, wiszę Ci kawę. Dobrej nocy. Alex” 

     Zasnęła. 
   Nazajutrz obudziła się z lekkim kacem i nie chciało jej się wstawać. Lecz zwlekła się z łóżka i poszła do salonu. Spojrzała na zegarek. Było już bardzo późno. 
- Matt wstawaj! Musimy się zbierać. 
- Mmmmm – jęknął Matt – Jeszcze chwilkę… 
Nagle zorientowała się wchodząc do kuchni że nie dość że przespała lot to jeszcze była przecież w innej strefie czasowej i nie przestawiła swojego zegarka.
- Fuck! Samolot mi zwiał. Kurde co ja teraz zrobię? 
- Spoko siostra polecisz następnym. 
Alex odpaliła laptopa i zaczęła szukać lotów. Wszystkie zajęte. Najbliższy lot był za tydzień w niedziele. Złapała za telefon a tam 10 nieodebranych połączeń od Toma.
- Co jest? – pomyślała, ale olała to i wybrała nr do szefa. Przeprosiła go że jest taką gapą i że przegapiła lot i została uziemiona na tydzień. Pytała czy nie ma dla niej jakiejś pracy dla niej tutaj to by załatwiła co nieco. Na szczęście jej szef miał do niej słabość i wszystko obrócił w żart. Obiecał że załatwi jej jakieś spotkania z klientami i że ma czekać na maila w poniedziałek a teraz niech się cieszy w wolnego weekendu. Alex pomyślała sobie że taki szef to skarb i dziękowała Bogu że ma takie szczęście obiecując swoją poprawę i że będzie bardziej zorganizowana.
- Matt mam dla Ciebie wspaniałą wiadomość... zostaję do przyszłego tygodnia! – wykrzyknęła,
- Kurde siostra Ty to masz farta. Mnie to już wywalili z pracy za takie coś! Właśnie... może zbierajmy się już? Chciałbym się odświeżyć przed pracą. 
- Jasne jasne , chodź podrzucę Cię do domu. 
Alex zawiozła brata do domu. Kiedy wróciła rodzice już chcieli ją żegnać jednak powiedziała im że zostaje co ich uradowało. Teraz na spokojnie mogła pójść do siebie i zadzwonić do Toma. Dziwiły ją te nieodebrane połączenia.
- No cześć Kochanie. Co tam?- zapytała.
- No w końcu! Co się tam dzieje? – zapytał poirytowany Tom.
- Ale co?- Alex nie wiedziała o co mu chodzi.
- Co to do cholery za sms'y o 3 nad ranem? Z kim Ty piszesz o tej porze? – dopytywał Tom
- W ogóle co to za bajka z tym samolotem? – Tom już o wszystkim wiedział. Pracowali w jednej firmie.
- Oj… przespałam lot. Wiesz świętowaliśmy wczoraj urodziny Matta i... – wyjaśniała.
- Zajebiście! Mam nadzieję, że mi to wyjaśnisz jak wrócisz? - przerwał jej Tom.
- Oczywiście… 
- Muszę wracać do pracy. Nara! – odpowiedział oschle i się rozłączył.
- Boże… lewą noga wstał? – powiedziała sama do siebie patrząc na telefon. Spojrzała na wysłane sms'y i zorientowała się, że wysłała go zamiast do Dana to do Toma. Zaczęła się śmiać sama z siebie, mimo iż jej ukochany był na nią wściekły. Ale nie widziała w tym nic złego. Postanowiła go wysłać jeszcze raz tym razem do dobrego odbiorcy.

 „Cześć, prezent się udał. Dziękuję Ci za pomoc, wiszę Ci kawę. Alex” 

Czekała na wiadomość zwrotną. Jednak telefon milczał. Poszła się odświeżyć i zjeść śniadanie. Ten dzień miała wolny. W piątek zazwyczaj wychodzili gdzieś z Tomem albo na kolację albo do znajomych, teraz myślała że spędzi dzień z rodziną. Nie spodziewała się że burzliwy poranek to dopiero początek tego co czekało ją w tym tygodniu w Londynie.

3 komentarze:

  1. Opowiadanie fajnie się rozkręca :) Scena z występem Bastille na dworcu od razu przypomniała mi filmik, który kiedyś widziałam na YT. Chłopcy grali mini-koncert w hali jakiegoś dworca dla małej grupki osób. Ehhh, co ja bym dała, żeby brać w tym udział.
    P.S. Bardzo podoba mi się zmiana wyglądu bloga. O wiele przyjemniej, teraz się go czytać :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za komentarz ;) ciesze sie ze sie podoba. Pod Flaws i Pompeii kryja sie wlasnie linki do tych wystepow ;) byly moja inspiracja. Ogolnie tekst ktory jest zaznaczony innym kolorem niz czarnym ukrywa linki do zdjec lub filmikow z yt. Polecam klikac bo bedzie duzo fajnych wygrzebanych zdjec i filmikow :)

      Usuń
  2. Ale ze mnie gapa :P nie zauważyłam tych odnośników wcześniej. Dzięki za podpowiedź.

    OdpowiedzUsuń