piątek, 30 stycznia 2015

16. rozdział

XVI

     Po udanej imprezie, dzień mijał chyba wszystkim leniwie. Pogoda za oknem nie rozpieszczała a w telewizji jak zwykle nic ciekawego nie puszczali. Nawet telefony zamilkły i nikt do niego nie dzwonił.
     Dan powoli pakował się w trasę a Alex siedziała na łóżku przyglądając się mu i podpowiadając co ma jeszcze ze sobą zabrać.
- Może coś zjemy? - zaproponował.
- Nooo ok, ale mi się nie chce nic robić. - przewróciła się na plecy i ziewnęła.
- No to zamówimy coś.- stwierdził
- Ale co? Nawet na to nie mam pomysłu. Chodźmy spać. - Alex chyba nigdy nie miała tak leniwego dnia.
- Nie, nie pójdziemy spać, szkoda dnia. Zamówimy kurczaka! - Dan złapał za telefon aby wybrać numer do dostawcy.
- O nieee! Znowu? - dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
- No co? Ja kocham jeść kurczaki. - chłopak nie widział przeszkód.
- Dobra, może być. I tak pewnie przyjedzie zimny i ... - próbowała coś powiedzieć.
- Coś Ty dziś taka marudna? To te dni? Te Wasze dni? - Dan zaczął wypytywać, uśmiechając się pod nosem.
- Nie, to nie te dni. I na Twoje szczęście!- dodała.
- No co Ty nie powiesz?- zaśmiał się.
- Dobra, dzwoń po tego kurczaka. - rzuciła w niego poduszką.
- Już dzwonię. - chłopak odrzucił poduszkę prosto w Alex.
     Po skonsumowaniu posiłku jakości średniej, usiedli na sofie i włączyli telewizję. Akurat zaczynała się jakaś niezbyt ambitną komedia, ale chyba oboje nie chcieli wysilać swoich mózgów na jakiś mądrzejszy film, więc ten przypadł im do gustu sądząc po śmiechu który z siebie wydawali.
Alex trzymała głowę na kolanach Dana który bawił się jej włosami. Lubiła kiedy tak robił. To ją uspokajało. Cieszyła się ostatnimi godzinami prze wyjazdem ukochanego. Wokalista miał wyjechać tylko na 2 tygodnie, niby krótko ale ostatnio nie rozstawali się ze sobą nawet na taki okres czasu.
Zmęczenie po minionej imprezie dawało im się we znaki, więc postanowili pójść spać wcześniej, tym bardziej że Dan musiał wstać nad ranem. Wtuleni w siebie na tzw "łyżeczkę" szybko zasnęli.


     Śpiącą dziewczynę wybudził delikatny pocałunek w policzek.
- Jedziesz już? Dlaczego mnie nie zbudziłeś? - Alex przetarła oczy.
- Tak słodko spałaś, że nie miałem sumienia. - uśmiechnął się Smith, kucając przy łóżku. - Zamówiłem taksówkę. Muszę już iść.
- Przecież bym Cię odwiozła. - podparła głowę jedna ręką nadal nie wychodząc spod ciepłej kołdry.
- Śpij sobie. Będę dzwonił codziennie. Obiecuję. - niebieskie oczy wpatrywały się w zaspaną dziewczynę.
- Mhmm ok. Uważaj na siebie. - Alex oparła swoje czoło o czoła Dana a wtedy ten ucałował ją w nos.
- Pa pa mój zimny nosku. - powiedział pieszczotliwie Smith.
- Paa. - Alex celowo wykrzywiła usta w podkówkę i zrobiła smutne oczy. Odprowadziła ukochanego wzrokiem, kiedy wychodził z sypialni. Miał na sobie jej ulubioną koszulkę z wilkiem na plecach. Tuż za progiem zniknął wilk, a ona zasnęła znów błogim snem.

Kilka dni później... 

- Gdzie ja położyłam kluczyki? - Alex krzątała się po mieszkaniu i mówiła sama do siebie. - Eh trudno nie mam czasu, pojadę metrem. - dodała,
Dziś w Londynie słońce dopisywało. Najpierw miała się udać do Nolana a później umówiła się ze Ellą. Dawno się nie widziały. Ubrana w dżinsy, wysokie brązowe kozaki i ciepły sweter, złapała swój aparat i zamknęła za sobą drzwi. Ustawiając go wyszła z bramy nie patrząc pod nogi. Zatrzymała się na chwilę. Rozejrzała po okolicy. Cieszyła jej urokami. Po prawej stornie była mała piekarnia z przepysznym pieczywem i świeżutkimi słodkimi bułeczkami. Dan je uwielbiał toteż Alex często je kupowała na śniadanie. Zaraz na wprost był mały park, który prowadził do metra i który w tym czasie zasypany złotymi liśćmi przypominał krainę jak z bajki.
- Będą cudne zdjęcia. - pomyślała Alex. Wzięła głęboki wdech i spojrzała jeszcze w lewą stronę gdzie był... no właśnie, tego się nie spodziewała. Oparty o stare drzwi, dawno zamkniętego antykwariatu, przyglądał się jej chyba od dłuższego czasu Cameron.
- Co Ty tu robisz? - syknęła Alex.
- Patrzę na Ciebie. - odpowiedział zalotnie.
- Pfff, przestań. - ruszyła przed siebie.
- Jedziesz do Nolana? - zapytał.
- A co Cię to obchodzi? - Alex słyszała za sobą kroki mężczyzny.
- Mogę Cię podrzucić. - zaproponował.
- Nie trzeba, poradzę sobie.  - uciekła na drugą stronę ulicy. - Co za dupek... - pomyślała.
     Obejrzała się za siebie aby sprawdzić czy znajomy na pewno za nią nie podąża. Skierowała się do parku z myślą zrobienia kilku fajnych zdjęć, ale przez Camerona nie mogła się skupić więc od razu postanowiła pójść na stację metra. Czekając na odpowiednią linię, która zawiezie ją do Grega, wsadziła słuchawki do uszu i nastawiła odpowiednia muzykę. Głos Dana wypływał ze słuchawek prosto do jej ucha. Zamknęła oczy wsłuchując się w melodyjnie wypowiadane słowa swojego piosenkarza. Niespodziewanie, miłą dla ucha melodię, przerwał dźwięk sms'a. Dan pisał,  że dojechali na miejsce i idą coś zjeść, a później do niej zadzwoni w wolnej chwili. Pisał jej zawsze takiego sms'a kiedy zmieniali miasto w którym koncertowali. Ta wiadomość spowodowała, że zapomniała już kogo przed chwilą spotkała i szybko odpisała chłopakowi że tęskni i że czeka cierpliwie na telefon. Kiedy kończyła, podjechało metro. Wsiadła i zajęła wygodne miejsce. Miała do przejechania dobre kilka mil do domu Nolana.


     Stąpając po schodach klatki prowadzących do mieszkania Nolana, słyszała ujadanie psa z piętra wyżej. Zawsze miała wrażenie, że ten pies zaraz przedrze się przez te drzwi i wyskoczy prosto na nią. Pukając do drzwi przyjaciela ledwo usłyszała głuche "Wejdź!". Nacisnęła klamkę i weszła do mieszkania.
- Cześć Greg! To ja! - krzyknęła z przedpokoju, ściągając buty.
- Siema, właź! - odpowiedział jej z salonu.
Przeszła przedpokój i długi korytarz aby w końcu trafić do salonu gdzie jak mniemała znajdował się Nolan. Ku jej zaskoczeniu nie był pierwszą osobą na którą natrafiła. Cameron też tam był i znienacka już cyknął jej zdjęcie swoim aparatem.
- O Boże... - jęknęła. - Greg dlaczego mi nie powiedziałeś, że on tu będzie? - zapytała.
- Bo sam nie wiedziałem. Przyjechał chwilkę przed Tobą. - tłumaczył się.
     Alex usiadła zrezygnowana obok małego okularnika  buszującego w swoich folderach ze zdjęciami Bastille. Nie zwracała uwagi na Camerona, udawała, że go tu nie ma. Traktowała jak powietrze. Od razu zaczęła zagadywać Nolana o tym jak bardzo tęskni za Danem i nie może się doczekać kiedy wróci.  Robiła to celowo. Chciała odstraszyć Camerona. Nie przeszkadzało jej, że Greg co chwilę zerkał na nią jak na wariatkę, bo nie miała w zwyczaju zwierzać się akurat jemu. A drugi fotograf chyba coś wyczuł bo dał sobie spokój i przestał męczyć Alex zdjęciami które robił jej ukradkiem.
     Kiedy rozmowy zeszły na nowy projekt Nolana, przystojny brunet włączył się ochoczo do ich konwersacji. Komentował zdjęcia, mówił co można poprawić a które według niego się nie nadają do foto-książki. Nie widział dokładnie które zdjęcia należą do Nolana a które do Alex więc jego opinia była obiektywna. Widać było, że Nolan ceni sobie jego zdanie.
Kiedy Cameron wypowiadał się o swojej pasji fotografowania, Alex zaczęła się mu uważnie przyglądać. Serio kochał to co robi. Słuchała z zaciekawieniem jego historii i anegdotek dotyczących jego pracy. Uśmiechała się pod nosem i ukradkiem zerkała na niego, ale tylko wtedy kiedy on nie patrzył na nią. Nie chciała, żeby wyczuł, że się nim zainteresowała.
Południe w towarzystwie tych dwóch mężczyzn minęło jej szybko. Na tyle szybko iż zapomniała, że umówiła się z Ellą.
- Cholera! - szybko wstała. - Przepraszam Was ale muszę już iść, umówiłam się z Ellą i już jestem spóźniona! - w pośpiechu zbierając swoje rzeczy o mały włos nie zgarnęłaby aparatu Camerona.
- Może Cię podrzucę? - zaproponował przystojniak.
- Nie nie dzięki, nie rób sobie kłopotu. - choć w głębi duszy naprawdę chciała skorzystać z tej propozycji.
- Może jednak? To dla mnie nie problem. Serio. - jego ton był inny niż zazwyczaj. Nie był już nachalny. Cameron podążył za dziewczyną do przedpokoju.
- Ym... no dobra. Ale żebyś sobie nie myślał, że... - próbowała uprzedzić fakty.
- Dobra daj już spokój, wiem kumam. Nie pcham się między wódkę a zakąskę. Tak to się u Was w Polsce mówi? - wysoki brunet zaśmiał się ubierając buty.
- No tak. A skąd wiesz? - zapytała z ciekawości.
- Kiedyś Ci opowiem. Zapraszam. - otworzył drzwi i puścił Alex przodem.
- Cześć Greg! - krzyknęła z przedpokoju do przyjaciela, który zatopił się w swojej pracy.
- No cześć cześć! - odpowiedział.
     Dwójka zeszła na dół i wsiadła do auta Camerona. Przez chwilę Alex poczuła się niezręcznie, siedząc obok właściwie obcego mężczyzny, który jeszcze chwile temu drażnił ją swoją osobą. On widząc to próbował rozładować dziwną atmosferę, wygłupiając się. Alex miała mieszane uczucia co do swojego towarzysza. Czuła, że coraz bardziej się do niego przyzwyczaja. Oby nie za bardzo! Pomyślała, że może jednak da mu szansę? Jego radosną twórczość rozbawiania dziewczyny przerwał telefon. Cameron ściszył radio i odebrał połączenie. Momentalnie spoważniał.
- Halo? - jego głos był wyraźnie poirytowany. - Jak to pobił? - zapytał. - A Ty jak zwykle nie możesz? Dobra zaraz tam będę. - rozłączył się i zdenerwowany rzucił telefon na małą półeczkę pod radiem.
- Coś się stało? - Alex zapytała niepewnie.
- Eh... -westchnął Cameron. - Muszę gdzieś podjechać.
- Jeśli to coś pilnego to wyrzuć mnie tutaj, ja sobie dam radę, a Ty jedź.
- Nie nie, obiecałem, że Cię podwiozę. Dotrzymuję słowa.- był stanowczy.
- Jak chcesz, ale ja naprawdę sobie poradzę. - nie chciała mu sprawiać kłopotu.
- Spoko. Napisz swojej koleżance, że będziesz za 20 minut. - zaproponował.
- Już jej wcześniej napisałam żeby się nie martwiła. - odpowiedziała. - A mogę wiedzieć dokąd jedziemy? - nie wiedziała czy może ufać temu facetowi. W końcu znali się zbyt krótko. A jak spróbuje ją gdzieś wywieźć? Jej czarne myśli przerwała odpowiedź mężczyzny.
- Do przedszkola. 
- Gdzie? - zapytała z niedowierzaniem.
- Mój syn pobił kolegę.
Zdziwienie Ale w tym momencie było bezcenne.
- Ty masz syna? - zapytała. - Nie wierzę. - pomyślała, że najnormalniej w świecie ten gość ją wkręca.
- A co w tym dziwnego? Ma 4 latka. - odpowiedział. 
- Ok, rozumiem... czyli, że masz tez żonę? - to było dla Alex oczywiste.
- Nie, jestem rozwiedziony.  Jego matka jest modelką i jak zwykle nie ma czasu. Muszę przejmować większość obowiązków nad tym szkrabem. - mówił to wszystko z takim spokojem, że Alex skłonna była uwierzyć. - Mały mieszka z matką, ale to ze mną spędza większość czasu. - sięgnął po telefon. Kiedy zatrzymali się na światłach, przesuwał kciukiem po ekranie dotykowym.
Uwierzyła,
- Jaki słodki! Przepraszam, nie sądziłam że... - w tym momencie czuła się zakłopotana.
- Że co? Że ktoś taki jak ja może mieć dziecko? Mógłby być żonaty? - wypytywał złośliwie.
- W sumie... - chciała przytaknąć.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz moja droga, a już mnie przekreśliłaś na samym początku. - był uszczypliwy. - Pytaj odpowiem na wszystkie pytania Pani Detektyw. - lekko wyśmiewał Alex. 
- Oj dobra, wybacz ale nie dałeś mi wyboru. - broniła się jak mogła, nie chcą przyznawać mu racji.
- Dobra, przepraszam, może źle zaczęliśmy naszą znajomość. - nie spodziewała się tego z ust Camerona.
- No raczej.  - przytaknęła.
- Ok. Czemu nie. To powiedz jak ma na imię Twój syn? - zapytała.
- Filippo. - odpowiedział.
- Mój chrześniak ma tak samo na imię. Polski odpowiednik to po prostu Filip. - uśmiechała się spoglądając na zdjęcie.
     Teraz już jej serce całkiem zmiękło i w Cameronie widziała innego człowieka. On też jakby zaczął się zachowywać normalnie. Nie był już takim natrętem.
Po odebraniu małego Filippo z przedszkola, Cameron podwiózł Alex gdzie umówiła się z Ellą. Podziękowała mu i w rewanżu zaprosiła na kawę kiedy będzie miał ochotę. Ku jej zdziwieniu Cameron odmówił twierdząc, iż nie chce się więcej narzucać i jeszcze raz przeprasza za swoje wcześniejsze zachowanie. Zdziwiona Alex przyjęła przeprosiny. Pożegnała się z malcem i pokierowała w stronę małej kawiarenki gdzie czekała na nią już Ella. Loczkowana mulatka sączyła już przez słomkę piwo z sokiem.
- Nooo w końcu! Prawie skończyłam to piwo sama! - na dzień dobry wyrzuciła Alex, że się spóźniła.
- Przepraszam Cię. Mam zwariowany dzień. Nie wiem czym mnie dziś jeszcze zaskoczy. - Alex objęła koleżankę i mocno ją do siebie przytuliła. 
- Skądś to znam. - stwierdziła Ella. - Całe życie na wariackich papierach - dodała. 
- Tak właśnie. - Alex przytaknęła koleżance i usiadł na przeciw niej. - Mów co u Ciebie. - zapytała.
- Aj wiesz takie tam... trochę koncertuję, załapałam się do grupy didżejów i coś tam razem tworzymy. Dużo mi pomogli. Próbuję nagrać swoją płytę. - opowiadała z entuzjazmem.
- To fantastycznie! No Kochana, słyszałam "Waiting all night" Wróżę Ci przyszłość. - Alex się zaśmiała.
- Ale mów co u Was? Jak tam z Dannym? - Ella, zalotnie podniosła brew.
- Aaa... - Alex westchnęła. - Dan pojechał w trasę więc chwilowo zostałam sama. Wcześniej byliśmy w Ameryce. - jej humor się poprawił na wspomnienie cudownych chwil. - Było zajebiście. Musisz tam kiedyś pojechać! Tyle ciekawych miejsc zwiedziliśmy.
- Haha ciekawe za co? - dodała Ella.
- Przestań! Niedługo zaczniesz zarabiać kupę kasy, będziesz tam koncertować, zobaczysz. - z ust Alex aż wylewał się optymizm.
- Haha dobre. - Ella się zaśmiała. - Ale ok, trzymam Cię za słowo. - dodała.
- No co? Pierwsze występy masz już za sobą. Masz swoich fanów? Masz.  - zielonooka nie widziała nic złego w swoich przypuszczeniach.
- Dan taki pesymista a Ty taka taka optymistka? No ale podobno przeciwieństwa się przyciągają? - mulatka odwróciła kota ogonem.
- Podobno. 
Obie dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Stęskniłam się za Tobą. - dodała Alex.
- Ja za Tobą też! I dlatego mam dla dla Ciebie niespodziankę! - wykrzyknęła Ella, aż jej loki podskoczyły i zaczęła się bujać w rytm niesłyszalnej muzyki.
- Jaką? - zdziwiła się Alex.
- W przyszłym tygodniu są Twoje urodziny? - zapytała.
- No tak.
- No właśnie, tak więc, w piątek zabieram Cię na do klubu i będziemy świętować Twoje urodziny. Będą same baby więc się nie martw, nikt nie będzie Cie kusił! -zaśmiała się Eyre.
- Ella... - Alex nie bardzo to pasowało.
- Ale nie masz nawet prawa odmówić! Nie chcę tego słuchać. Już wszystko gotowe. No...prawie. Ale to nic, mamy czas.
- Ojejku no dobrze. - Alex odpowiedziała niechętnie.
- Ale czemu jesteś taka oporna? - koleżanka nie rozumiała negatywnego nastawienia.
- No bo nie wiem czy mam ochotę świętować bez Dana.
- Dan, Dan, Dan, wszędzie Dan. Daj spokój. On się świetnie bawi na koncertach a Ty nie będziesz siedzieć sama i za nim płakać! To są Twoje urodziny! - Ella była stanowcza.
- Koncerty to jest jego praca. - Alex próbowała jakoś tłumaczyć swoje decyzje.
- Ja pitole! Alex! Ta praca jest dla niego przyjemnością! Nie rozumiem Cię. Dlaczego nie chcesz się zabawić? Pomyśl trochę o sobie dziewczyno. - słowa Elli tknęły Alex.
- Dobra, masz rację... Tylko bez żadnych striptizerów!
- Kurde... to muszę odwołać.
- Co??? - Alex o mało nie wyskoczyła do koleżanki przez stół aby ją udusić.
- Dobra żartowałam! - zaśmiała się szalona Ella.
     Dziewczyny plotkowały jeszcze przez dobre kilka godzin. Zjadły wspólnie obiad, wypiły po piwie a może nawet dwóch. Dogadały się wstępnie co do planowanej imprezy i rozeszły w swoją stronę. 
Powoli zaczęło się ściemniać, więc Alex złapała pierwszą lepszą taksówkę bo nie lubiła sama chodzić nocami po Londynie.
Kiedy dotarła do mieszkania, zmęczona zdjęła kozaki i sweter a także obcisłe dżinsy i przebrała się coś wygodniejszego. Wygodniejsze zawsze były rzeczy Dana. Wyciągnęła z szafy jego bluzę Twin Peaks High School. Założyła na siebie i wtuliła się w nią. Mimo prania i tak czuć było na niej zapach Dana. Do szczęścia brakowało jej tylko obecności wokalisty, delikatnego brzdękania na keyboardzie i cichego nucenia pod nosem kiedy tworzył piosenki lub próbował zrobić jakiś cover. Lubiła się wtedy mu przyglądać.
Kiedy szła do kuchni, mijając przedpokój usłyszała stłumiony dźwięk komórki. Podeszła do torebki rzuconej na ziemi i zaczęła poszukiwania telefonu.
- Dan! - krzyknęła i od razu odebrała. - No halooo? - powiedziała stęsknionym głosem.
- No heeej. - przeciągnął Smith.
- Czo tak późno dzwonisz? - zapytała kierując się do kuchni.
- Ah tyle roboty. Mieliśmy wywiad w radio połączony z małym koncertem. - cieszył się Smith.
- No to super! Będzie to gdzieś można obejrzeć? - zapytała z ciekawości i wdrapała się na blat kuchenny.
- Pewnie tak, póki co nic nie wiem. Ale jak tam u Ciebie? Radzisz sobie beze mnie? - zapytał troskliwie.
- Nie-e, chcę żebyś już wrócił. - powiedziała smutnym głosem.
- Oooj, ja też tęsknie. Ale już za parę dni się widzimy, wracam w niedziele i będę cały Twój. - obiecywał Smith.
- Hurrra! - ucieszyła się udając małe dziecko, zeskakując z blatu a Dan zaśmiał się do słuchawki.
- Słyszałem, że Ella szykuje Ci imprezę urodzinową? - zapytał.
- Taaak. Widzę, że nic się przed Tobą nie ukryje? 
- Ano nie, wszędzie mam swoich informatorów. - zaśmiał się.
- Jakieś babskie spotkanie, nawet nie wiem kto dokładnie będzie. - wzruszyła ramionami jaki było to dla niej mało ważne.
- Na pewno będzie super. Znam Elkę, ona nie nawala. - zapewniał Dan.
- Skoro tak, czyli  mam się nie bać? - zapytała.
- Nie masz czego! Będziesz się świetnie bawić. - odpowiedział. - Ok, ja muszę już kończyć bo zaraz zaczynamy koncert. Zadzwonię jutro to pogadamy dłużej, ok? Będziemy świętować Twoje urodziny przez Skype'a.
- Ale mam nadzieję, że jak wrócisz to nadrobimy to świętowanie? - zapytała.
- Pewnie! 
- No to pozdrów chłopaków! I udanego koncertu. - dodała Alex.
- Ok, dzięki pozdrowię... to...
- No to paaa? - przerwała.
- No paaa...
Dan się rozłączył a Alex dziwnie spojrzała na telefon. - Tylko tyle? - pomyślała.
Przez chwilę wpatrywała się w telefon aż nagle zaczął znów dzwonić.
Dan.
Odebrała bez wahania.
- Czyżbyś o czymś zapomniał? - zapytała
- Tak! Zapomniałem Ci powiedzieć, że Cię bardzo mocno kocham! - Smith praktycznie wykrzyczał te słowa do słuchawki.
- Czubek! Ale mój kochany. I też Cię kocham. - odpowiedziała rozbawiona Alex a Dan znów zaczął się śmiać do słuchawki jak małe dziecko któremu udał się żart.
Pożegnali się tym razem już na serio. Alex odłożyła telefon na blat kuchenny.
- Co ja miałam zrobić? - rozkojarzona spoglądała na kuchnię. - Aaa herbatka...

Piątek, impreza urodzinowa.



     Wczorajszej nocy tak jak Dan obiecał Alex świętowała z chłopakami swoje urodziny przez Skype'a. Z samego rana wyszła rozanielona po pieczywo do piekarni pod domem. Zapach świeżych bułek, chlebów, słodkich ciastek, unosił się po okolicy, a kolejka ludzi już się ustawiała z nadzieją, że załapią się na cieplutkie smakołyki. W kolejce również ustawiła się Alex. Cierpliwie czekała na swoją kolej. Do piekarni co chwilę ktoś wchodził i wychodził a dzwoneczek przy drzwiach dawał o tym świetnie znać, brzdękając przy każdym otwarciu drzwi. Kiedy już kupiła co chciała a właściwie nawet to czego nie planowała, wychodząc ze sklepu natknęła się na mężczyznę, który prowadził za rękę małego chłopczyka.
- Cameron? - zagadała do mężczyzny.
- O proszę. co za spotkanie. - mężczyzna wcale nie był zdziwiony.
- Hej mały - przywitała się z chłopczykiem, który schował się za nogą taty i nie wydusił ani słowa.
- Co tu robicie? - spytała.
- Idziemy po ciepłe bułeczki. - pogłaskał chłopca po głowie.
- Akurat tu? - dziwiła się.
- Mieszkam niedaleko.
- Ciekawe... jakoś wcześniej Cię tu nie widywałam. - nadal nie wierzyła koledze.
- Bo mieszkam od niedawna.
- Aha.. no dobra idę na śniadanie, bo jestem strasznie głodna. - złapała się za brzuch jakby to miało pomóc uwierzyć Cameronowi, że Alex nie żartuję.
- Ok spoko.... A co z tą kawą? - zagadał kiedy Alex już oddalała się do swojego mieszkania.
- Nie wiem, nie mam teraz czasu. - odpowiedziała szybko, nie zatrzymując się.
- A wieczorem? - nie dawał za wygraną.
- Też nie, przykro mi umówiłam się z koleżankami. - pomachała mężczyźnie na pożegnanie i szybko weszła do bramy.
Uśmiechając się pod nosem, weszła do mieszkania. Zabrała się za przygotowanie śniadania. Później już tylko zostało jej szykowanie na imprezę.

Kilka godzin później...

     Alex robiła się na bóstwo. Czesała włosy przy toaletce, na której stała ramka ze zdjęciem jej i Dana sprzed roku. Przypomniała sobie jak cała ekipa razem na czele z  jej bratem, przyjechali do Polski niespodziewanie w jej urodziny. To był najpiękniejszy prezent jaki w życiu dostała.
     Dobierając odpowiedni strój, jak zwykle wywaliła pół szafy na łóżko. W końcu nic się nie stanie jak posprząta jutro, tuż przed przyjazdem Dana. Nie lubiła się stroić nie wiadomo jak, zawsze wyglądała skromnie, więc na imprezę klubową nie wiedziała w co ma się ubrać. W końcu uznała że, czarna bluzka i krótka mini w złotawym kolorze, będzie idealna. Włosy wyprostowała prostownicą i zrobiła mocniejszy ciemny makijaż. Założyła czarne koturny, najwygodniejsze buty na świecie i pognała na dół do czekającej taksówki.
Dojeżdżając pod umówiony klub nie spodziewała się że to ekskluzywny lokal. Wyszła nieśmiało z taksówki i podążyła wyznaczoną ścieżką do drzwi przy których stał ochroniarz. To była ścieżka dla tak zwanych vip'ów. Reszta ludzi stała w kolejce i nie każdy mógł tam wejść.  Ochroniarz grzecznie się z nią przywitał i spytał o rezerwację.
- Tak, rezerwacja na nazwisko Eyre Ella. - odpowiedziała Alex.
- Mogę prosić Pani dowód osobisty? - zapytał.
- Oczywiście. - Alex nerwowo zaczęła szukać dowodu. W końcu podała go ochroniarzowi. Sprawdził czy dane na liście się zgadzają i zaprosił Alex do środka.
Oddała płaszcz do szatni.
Szła korytarzem który prowadził do sali gdzie słychać było muzykę i didżeja zapraszającego do zabawy. W końcu trafiła na salę. Wszystko było białe, tylko światła robiły kolorowy efekt różu i fioletu. W loży siedziała już grupka dziewczyn czekających na Alex. Wśród nich była Ella, Chrissy a nawet Janna i kilka dziewczyn których nie znała. Przedzierając się przez tańczący tłum trafiła do stolika.
- Jestem! - krzyknęła a znajome dziewczyny od razu się na nią rzuciły, składając jej życzenia i obdarowując prezentami. Później Ella przedstawiała swoje koleżanki, również artystki z którymi śpiewała w Rudimental. Becky, Anna i Sinead. Dziewczyny przyjęły ją równie ciepło.
Już po chwili lał się szampan a kelner co chwilę donosił kolorowych drinków. Dziewczyny bawiły się na całego jakby znały się od lat. Odpowiadało im ich towarzystwo. Śmiały się i plotkowały o facetach. Narzekały. Tęskniły. Aż w końcu nadszedł czas na tańce. Lekko wypite towarzystwo wpadło na parkiet. Ella zagadała ze znajomym didżejem aby puścił coś fajnego i parkiet już należał do szalonej siódemki pięknych dziewczyn. Uśmiech nie schodził Alex z ust... do czasu... do czasu aż do rozbawionych dziewczyn nie podszedł fotograf, aby zrobić im zdjęcie.
- To są chyba jakieś jaja. - Alex nie wierzyła w to widzi ale nie ukrywała uśmiechu.
- To już chyba przeznaczenie.odpowiedział Cameron, świetnie prezentujący się w błękitnej koszuli.
- Nie doczekanie Twoje! - syknęła i odwróciła się do dziewczyn, które od razu zaczęły wypytywać kto to i skąd go zna. Szepty jaki to on przystojny i jak zbudowany mimo hałasu dochodziły do ucha Alex.
- Dziewczyny, nie róbcie sobie nadziei , nie jest tego wart. - odpowiedziała na wszystkie pytania w jednym zdaniu.
- Przepraszam mogę Wam zrobić zdjęcie? Tak pięknie Panie wyglądają. - zapytał grzecznie.
- I do tego dżentelmen. - Ella pokusiła się na komplement.
- Alex, to jest moja praca. Fotografuję imprezy w klubach. Akurat dziś padło na ten. - tłumaczył nie pytany.
- Oj dobra już dobra, rób te zdjęcia. Masz szczęście, że mam dziś dobry humor. - Alex odwróciła się przodem a jej koleżanki i nowe znajome zaczęły pozować do zdjęć.
     Po "sesji" Cameron wręczył każdej swoją wizytówkę z numerem telefonu, i stroną internetową gdzie można później obejrzeć zdjęcia. Po czym odszedł w głąb sali a by nie niepokoić Alex.
     Dziewczyny ostro imprezowały. Na tyle ostro, że niektóre po północy musiały się ewakuować, bo nie wypadało zasypiać w eleganckiej loży. Alex też już pomału miała dość, a że ledwo kontaktowała i dogadywała się z pozostałymi koleżankami, które równie ledwo co ją rozumiały jak i siebie więc ich rozmowy wyglądały jak jeden wielki bełkot, postanowiła poprosić barmana aby wezwał taksówkę. Na szczęście pod klub non stop przyjeżdżały taksówki więc zawsze była jakaś na straży. Przed wyjazdem Alex musiała skorzystać z toalety, więc poszła sama nikomu nie mówiąc. Podpierając się o ściany klubu, chwiejnym krokiem potykając się o swoje nogi trafiła do toalety. Niestety do męskiej. Już miała wchodzić do kabiny kiedy zauważyła mężczyznę. Szybko się wycofała. Ledwo wyszła z męskiej ubikacji ktoś złapał ją za rękę.
- Hej piękna. - rosły mężczyzna ścisnął ją dłoń.
- Hej, puszczaj! - była na tyle przytomna, że poczuła że coś jest nie tak.
- Czemu tak szybko wyszłaś? - nieznajomy przybliżył się do Alex.
- Pomyliłam kible. A teraz możesz mnie puścić?
Mężczyzna przyciągnął Alex do siebie.
- A ja myślałem, że przyszłaś tam do mnie. - dłoń powędrowała pod jej spódniczkę.
- Zostaw mnie. - Alex nie miała siły się wyrwać facetowi który przyparł ją do ściany. Jednak złapała za jego rękę i wyciągnęła spod mini. Wiedziała, że źle robi ubierając ją.
- No nie bądź taka cnotka, zabawmy się. - mężczyzna był nie ugięty i zaczął mocniej przystawiać się do Alex. Jego dłoń wylądowała na jej biuście a on przyssał się do jej szyi.
- Zostaw mnie! Słyszysz? - krzyknęła i zebrała wszystkie swoje siły aby go odepchnąć. Udało jej się to ale widać mężczyźnie się to nie spodobało i uderzył ją w twarz.
- Suka!
Teraz mocniej zaszumiało jej w głowie jakby dostała obuchem w łeb. Odgarniając włosy, jej oczom ukazał się Cameron nokautujący nieznajomego mężczyznę a ochroniarze od razu wzięli trudnego gościa i zaprosili do wyjścia.
- Dziwka! - krzyknął wyprowadzany mężczyzna, dotykając swojego nosa z którego polała się krew.
- Nic Ci nie jest? - zapytał Cameron łapiąc ją za podbródek i przekręcając głowę w bok aby spojrzeć na źle potraktowany policzek.
- Nie.. chyba nie... zawieź mnie do domu. - Alex uwiesiła się na Cameronie.
- Jasne. - odpowiedział i złapał Alex w pasie.
Wychodząc z klubu, Alex nie pożegnała się, ale na Ella zauważyła wychodząca dwójkę i szybko zareagowała
- Hej, co jest? - zatrzymała Camerona.
- Jakiś facet się przystawiał do Alex. Jest pijana, Odwiozę ją do domu. - powiedział fotograf. Alex tylko jęknęła, jakby chciała przytaknąć. Chyba powoli urywał jej się film.
- Jadę z Wami! - krzyknęła Ella
Trójka zapakowała się do taksówki i pojechali do mieszkania Alex. Dziewczyny zasnęły w drodze, opierając się Camerona. Teraz już musiał wprowadzić na górę dwie zaspane i pijane kobiety. Ale poradził sobie. W końcu był facetem.
- Gdzie masz klucze? - zapytał.
- Cooo? W torebse ... - odpowiedziała,
Wyciągnął klucze z torebki Alex i wtoczył najpierw ją a później Ellę, która o mało co nie ułożyła by się i nie zasnęła na wycieraczce. O własnych siłach powędrowała do sypialni Alex i Dana i padła jak kłoda na łózko wśród rozrzuconych ubrań.
Tymczadem Alex próbowała zdjąć buty w przedpokoju ale nie wychodziło jej to za bardzo, więc Cameron postanowił jej pomóc.
- Ziekuję - zwróciła się do Camerona.
- Nie ma za co. - odpowiedział.
- Uratowałeś mieee - mówiła.
- Każdy na moim miejscu by tak postąpił. Dobrze, że akurat byłem w pobliżu. - odpowiadał ściągając jej drugiego buta,
-  Mmm, moje stopy... wymasujeeesz? - zapytała.
- Haha, normalnie bym się pokusił ale... przykro mi, masz od tego chłopaka.
- Sropaka... wićisz gho dzieśśś? - odgarnęła spadające kosmyki włosów na oczy.
- Dobra, idź spać ja też się zmywam.
- Czekaj... Poczekasz aż zasnę? - zatrzymała Camerona.
- No dobra. - zgodził się bo wiedział, że Alex zaśnie jak tylko przyłoży głowę do poduszki. - Będę w salonie. - usiadł na sofę i zaczął przeglądać zdjęcia, które zrobił tej nocy. 
Alex padła obok Elli na łóżku.
- Elka śpisz? - zapytała, szturchając koleżankę  - Ale Ty masz dużo tych kudłów. Daj trochę! - pociągnęła ją za loki.
- Ała! - krzyknęła Ella. - Śpij pijaku! - nakryła głowę poduszką jakby chciała się uchronić przed atakami Alex i machała ręką odganiając jej natrętne ręce próbujące wyrwać wspaniałe loczki.
- Mhmm - chwilę później Alex westchnęła i już była jedną nogą we śnie.
- Bedę szygać...chyba... a mosze nie? - dodała równie pijana Ella spod poduszki.


Sobota rano...

     Czy dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach może być aż tak głośny, że świdruje Ci w głowie? Głośniejsze chyba może być tylko trzaśnięcie drzwiami. Zanim owe dźwięki dotarły do odurzonego jeszcze alkoholem mózgu Alex i stanowiły jakiś sens, otworzyła jedno oko bo drugiego się nie dało przez pulsujący ból głowy. Oparta na łokciach podniosła się lekko i spojrzała w stronę drzwi sypialni.
Cisza...
Nikogo nie ma...
Ella jest obok...
Nie..
Nie ma jej...
Cameron?
O kurwa!
- Dan? - przez chwilę myślała że śni, gdy pojawił się w progu sypialni.
- Czy ktoś tu z obecnych, może mi wyjaśnić co tu się do kurwy nędzy dzieje - głos Dana był tak donośny że wybudziłby nawet umarłego.
- Danny? A Ty nie miałeś być jutro? - uśmiech Alex był bezcenny.
Ale w tym momencie to nie zadziałało na Dana.
Ton jego głosu był zdecydowanie najglośniejszym dźwiękiem który dotarl do zmęczonych uszu i odurzonej głowy Alex.


Haaaa! Długi rozdział :)

Czytojcie moi drodzy :)

Jak Wam się podobał?





2 komentarze:

  1. BOŻE OPUŚCIŁAM SIĘ Z KOMENTARZAMI. HAŃBA MI GŁUPIEMU PINGWINOWI ;-;
    Ten rozdział był taki mistrzowski. Jest moja ELKAAAAAAAA! I to w swoim najlepszym wydaniu! Wgl matko bosko Danny, tylko się nie denerwuj i tak cię kochamy.
    I Cameron ty bobku i tak nie będę cię lubiła buło, ale jeżu twój syneeeeeeek. STANOWCZO ZBYT SŁODKI!!!
    Nie wiem co mam jeszcze powiedzieć, jakiś dziwny ten komentarz... XD Ale wiesz, że ostatnio jakiś udar mi na mózg padł i sama już nie wiem co gadam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam tylko powiedzieć że... po długiej przerwie wracam aby dokończyć moje ... no właśnie co moje? Dziecko? Poniekąd tak :)
      Dziękuję Alku za komentarz, jak zawsze owocny w ogrom feelsów :*

      Usuń