wtorek, 13 stycznia 2015

13. rozdział

XIII

- Dzięki za obiad, i przepraszam Cię, ale muszę już lecieć przygotować się na dzisiejszy koncert - powiedział Dan, wycierając usta serwetką. Jeszcze przed wyjazdem, poza Londyn, zespół miał grać w miejscowym O2 Academy, jednym z najpopularniejszych klubów koncertowych. 
- No jasne, leć. - odpowiedziała Alex. - Ja też Ci dziękuję. - uśmiechając się do wokalisty, złapała za piękny wisiorek. 
- To co?  Widzimy się na koncercie? Będziesz wcześniej? - zapytał zakładając kurtkę.
- Tak będę, tylko muszę pojechać do domu się przebrać i jeszcze coś załatwić. - odpowiedziała popijając sok. Chłopak tylko pokiwał głową porozumiewawczo i lekko zmarszczył brwi. Alex śledziła każdy jego ruch, kiedy zapinał kurtkę i wiązał szalik.
- A co właściwie musisz załatwić? - ciekawość zwyciężyła i zapytał.
- Muszę podjechać do Nolana, zostawiłam u niego swój aparat. - odpowiedziała dopijając sok i również szykując się do wyjścia. 
- Mhm, ok. - stojąc z dłońmi w kieszeni patrzył jak jego dziewczyna ubiera płaszczyk i powoli zabiera swoje rzeczy. 
- To co idziemy? Podwieźć Cię? Coś Ci przywieźć z domu? - zapytała.
- Nie, dzięki dam sobie radę. Ale jakbyś mogła mi przywieźć moją szarą bluzę z wilkiem i jakiś czysty t-shirt to będę Ci wdzięczny. - wyrwany z zamyślenia objął Alex ramieniem. 
- Oczywiście. - Alex uśmiechnęła się do Dana  - Co Ty byś beze mnie zrobił? - zapytała czochrając go po jego czuprynie mimo iż ledwo do niej dosięgała. 
- Pewnie wystąpiłbym w poplamionej koszulce. - zaśmiał się wskazując na plamę po sosie, która przyozdobiła mu ją podczas obiadu. 
     W dobrych nastrojach pożegnali się całusem i każde poszło w swoją stronę. Alex odwróciła się jeszcze na chwilę aby spojrzeć na oddalającego się Dana. Chłopak akurat zakładał kaptur na głowę, bo zaczęło mżyć. Spojrzała w stronę nieba które nie zapowiadało nic ciekawego. Przyspieszyła kroku, założyła kaptur na głowę i pognała przez londyńskie uliczki do zaparkowanego auta.
     Kiedy podjeżdżała pod mieszkanie deszcz już nie oszczędzał nikogo. Pomyślała sobie w duchu jak bardzo nienawidzi za to tego miasta. Dodatkowo jesień była okresem depresyjnym samym w sobie więc deszcz tego nie ułatwiał.
     Niewiele myśląc zrzuciła z siebie mokre rzeczy i poszła się szykować na wielki występ swoich przyjaciół. Punkt pierwszy - ciepły prysznic. Zadowolona wskoczyła do kabiny i poczuła przyjemny dreszcz kiedy ciepła woda spływała po jej ciele.

***
     Pod O2 Academy już od południa gromadził się tłum fanów, czekających na otwarcie drzwi. Koncert miał się zacząć dopiero o godzinie 21:00 ale najwierniejsi fani już tam byli. 
     Dan podjechał taksówką pod tylne wejście omijając przy tym tłumy. W jego oczach malowało się zaskoczenie i radość a także współczucie dla tych wszystkich ludzi którzy mimo deszczu stali tam cierpliwie i czekali.
- Hej! Widzieliście te tłumy pod drzwiami? - wpadł do pomieszczenia gdzie reszta zespołu i ekipa od sprzętu w spokoju przygotowywała się do koncertu. 
- Tak, widzieliśmy, niesamowite prawda? - odpowiedział Kyle - Czuję w kościach że to będzie niesamowity koncert. - brodacz aż podskoczył z wrażenia, zacierając rączki.
- Łał... dziwne to wszystko. - Dan miał w zwyczaju popadać ze skrajności w skrajność. Raz się cieszył raz dziecko żeby później zastanawiać się nad tym czy aby na pewno to jest takie fajne.
- Słuchajcie, po koncercie idziemy się wszyscy zabawić do tego baru w którym byłem ostatnio przed wyjazdem do Amerykańców! - krzyknął z zadowoleniem Kyle.
- Do tego gdzie była ta blondynka która wpadła Ci w oko? - zapytał Woody pokazując niewidzialne piersi. Cała ekipa zaczęła się śmiać.
- A pamiętasz chociaż jak miała na imię? - Dan próbował wziąć kolegę pod włos.
- Oczywiście że tak! Byłem tam później jeszcze dwa razy! - odpowiedział atakowany brodacz.
- Pewnie po to żeby dobrze zapamiętać jej imię. - Will również nie oszczędzał kolegi.
- Ha! Ha! Bardzo śmieszne. Dupki z Was. Pójdę sam.- udając obrażonego odwrócił się na pięcie.
- No dobra już dobra, pójdziemy tam. - Dan chciał załagodzić sytuację mimo iż wszyscy dobrze znali się na swoich żartach.
- To jak miała na imię ta blond piękność? - ponowił pytanie Woody.
- Janna...- Kyle rozmarzony o dziewczynie, spojrzał w górę i zamrugał oczami niczym kobieta kokietująca mężczyznę. 
- Czyżby nasz kociarz się zakochał?  - Dan skierował pytanie bynajmniej nie do Kyle'a. 
Chłopaki cicho wyśmiewali się z kolegi, który na ich nieszczęście to widział.
- Debile... - burknął pod nosem. - Szkoda że nie widziałeś siebie jak latałeś za Alex! - Kyle próbował dopiec Danowi.
- Ej ej... - Dan odpowiedział szturchańcem.
- No co? I jeszcze mnie bije! Woody widziałeś? - Kyle szukał zrozumienia u kolegi.
- Nieee. - Woody przeciągnął, udając że nic nie widział.
- Dobra chłopaki bierzcie się do roboty! Nie ma czasu na wygłupy. Zabawa będzie po koncercie! Raz dwa! - klaskając w dłoniach próbował przywołać do porządku rozbrykane towarzystwo ich menedżer Dick. Równocześnie wyganiając na scenę aby zaczęli się przygotowywać do występu.
     Reszta ekipy już kończyła montować sprzęt na scenie. Teraz zostało tylko oświetlenie i dobre nagłośnienie. Powoli słychać było dźwięki instrumentów. Woody coś tam pykał na perkusji, Will stroił gitary a Kyle wygrywał na keyboardzie razem z Danem, który dodatkowo podśpiewywał. Taka mała kakofonia wychodziła z tego. 
- Możemy? - zapytał Dan. - Paul gotowy jesteś? - zapytał swojego kolegę od nagłośnienia.
- Jasne! Możecie zaczynać! - krzyknął z daleka Paul.
     Ludzi pod klubem  przybywało. Deszcz zdawał się ustępować.
  Próba zespołu przed koncertem trwała. Przeplatana rozmowami i dowcipami, które rozpraszały wokalistę. Ale Dan przyzwyczaił się do wygłupów swoich kolegów mimo iż sam, kiedy śpiewał oddawał się temu i muzyce całkowicie. Wchodząc na scenę obojętnie czy była to próba czy prawdziwy koncert stawał się innym człowiekiem. Nawet kiedy tworzył w zaciszu swego pokoju. Przemawiała przez niego pasja, która go pochłaniała bez reszty. To jej oddawał się całkowicie. Alex miała mocną konkurentkę. Ale nigdy nie próbowała stanąć między nimi. Nawet nie chciała. Wiedziała jak Dan kocha muzykę i podziwiała jego pasję.

***
     Alex jak zwykle narzekając, że nie ma się w co ubrać w końcu coś wygrzebała. Szpilki, legginsy i luźny sweter wydały jej się wspaniałym zestawieniem, choć nie do końca wiedziała czy dobrze robi zakładając takie buty na koncert. Ale czas ją gonił i nie miała już go aby wymyślić coś innego, więc wrzuciła do auta jakieś obuwie bez obcasów na zmianę. Mimo wszystko wolała chodzić w butach na obcasie bo była wyższa i tym samym bliżej Dana. Kiedy chciała go pocałować nie musiała się tak po nim wspinać. Spojrzała na zegarek, dochodziła 18:00. Zaparkowała pod mieszkaniem Grega i wbiegła po schodach na górę. Zmachana zapukała do drzwi. 
- Cholerne szpilki! - powiedziała sama do siebie - Ale czego się nie robi żeby być pięknym? - dodała.
Zapukała raz jeszcze. Po chwili drzwi się otworzyły. Mały wesoły człowieczek w śmiesznych okularach otworzył je w końcu.
- No hej Greeeeg! Co tak długo? - Alex wpadła do mieszkania niczym torpeda.
- Czeeeść? - odpowiedział. 
- O jak dobrze. - odetchnęła z ulgą.
- Zawsze podziwiałem kobiety które wytrzymują w takich butach.- dodał Greg.
- Odzwyczaiłam się. Kiedyś codziennie do pracy pomykałam w takich a teraz... - siedziała tak przez chwilę oparta o ścianę i łapała oddech. - Masz mój aparat? - zapytała.
- Tak , mam, chodź. - wskazał na pokój.
- Idziesz na koncert? No jak nie idziesz, jak idziesz? Taka impreza? - Alex zadawała Gregowi pytania ale nie dawała mu szansy na odpowiedź. Szła tak przed nim odwrócona tyłem do pokoju. Kiedy dotarli do salonu jej buzia się nadal nie zamykała. 
- Co? Czemu nic nie mówisz tylko się uśmiechasz? - zapytała kiedy zauważyła, że Greg nagle stanął i zaczął drapać się swojej łysinie.
- Bo nie dajesz mi dojść do słowa. - zaśmiał się. 
Po chwili dotarło do Alex, że nie są sami. Powoli odwróciła się kiedy usłyszała lekki szelest za sobą. Jej zdziwienie było bezcenne. Na starym kufrze, siedział jakiś facet i bawił się jej aparatem. Zanim dotarło do niej, że to jej aparat starannie zmierzyła gościa swojego przyjaciela. Później Alex wzburzyła się krew. Nie lubiła kiedy ktoś poza jej znajomymi oglądał jej zdjęcia.
- Przepraszam Pana, ale to chyba moje? - wskazała na aparat.
- Oczywiście, proszę. - odpowiedział nieznajomy ze zniewalającym uśmiechem. - Ja tylko chciałem...- zaczął się tłumaczyć.
- Nie obchodzi mnie co chciałeś. - urwała mu w połowie zdania. - Greg? - Popatrzyła na Grega z wielką pretensją a z jej oczu aż biły pioruny,
- No co? Sam sobie wziął. - odpowiedział zaatakowany.
- Bardzo ładne zdjęcia. Dobry kadr. Świetne uchwycenie chwili. - dodał nieznajomy.
- Przepraszam czy ktoś Cię pytał o zdanie? - Alex szybko zgasiła chłopaka. - Kim on jest? - zapytała Grega.
- Poznajcie się to jest Cameron, Cameron to jest Alex. - Nolan przedstawił ich sobie, oboje niechętnie podali sobie dłonie.
- Cameron jest... fotografem, tak jak my i... to jest mój dobry znajomy, czasem razem pracujemy. - Greg lekko odsunął się od Alex widząc niechęć do nowego znajomego.
- Aha. Rozumiem. - zielonooka chwilę się zastanowiła. Dotarło do niej, że nie mogła się tak dalej zachowywać. Nie jest u siebie. Jest tak samo gościem w domu Nolana jak i Cameron.
- Dobra, chłopaki słuchajcie, przepraszam Was, ale serio, nie lubię jak ktoś ogląda moje zdjęcia bez mojej wiedzy. - spojrzała na Camerona jakby oczekiwała potwierdzenia, że więcej tego nie zrobi.
- Jasne. - chłopak rozłożył ręce jakby się poddawał.
- To co? Może coś na uspokojenie? Herbatka? - Greg zapytał z lekka nutka ironii.
- Tak poproszę. - odpowiedziała przekomarzając się Alex.
- Ja też poproszę, ale coś normalnego. - nieznajomy puścił oczko do Grega a ten wiedział, że nie chodzi tu o herbatkę tylko o coś mocniejszego. Kiedy Greg krzątał się w kuchni robiąc herbatę i drinka dla kolegi, Cameron próbował jakoś podtrzymać rozmowę.
- Więc... wybierasz się na koncert? Można wiedzieć jaki? - zapytał.
- Jaki? - Alex nie dowierzała, że on nic nie wie, w końcu cały Londyn o tym trąbił. - Koncert Bastille. - odpowiedziała dumnie.
- Ah tak, coś słyszałem. Jesteś ich fanką? Widziałem masz dużo ich zdjęć w aparacie. - zapytał Cameron.
- Owszem jestem, ale gdybyś spojrzał dokładniej wiedziałbyś, że nie tylko. - dawała mu do zrozumienia że jest związana z wokalistą tego zespołu.
- To znaczy? Nie rozumiem? - zdziwił się nowy znajomy.
Zanim Alex zdążyła mu wytłumaczyć, do pokoju wszedł Greg z napojami. Później już rozmowy potoczyły się na inne tematy. I o dziwo nawet dobrze się całej trójce rozmawiało. Alex się uspokoiła i już nie była taka uszczypliwa dla kolegi Grega. Co więcej, pokazali jej swoje prace i była pod wrażeniem zdolności Camerona. 
- Dobra jest już po 19:00, muszę lecieć, obiecałam Danowi, że będę wcześniej.- zwróciła się do Grega. - Widzimy się na koncercie? - zapytała.
- Ja niestety chyba nie dam rady. - odpowiedział Greg.
- Ale ja wpadnę. - wtrącił się Cameron.
- Ty? No dobra, ale ja Cię niańczyć nie będę. - odparła.
- Spoko, dam sobie radę. Muszę zobaczyć co Ty w nich widzisz skoro są tacy wspaniali. - musiał jej na koniec dopiec.
- Żebyś wiedział. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- Kto się czubi ten się lubi? Tak to się u Was mówi? - wtrącił się Greg.
- Tak jakby. - Alex się lekko zarumieniła.  
- Miło było Cię poznać. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. - Cameron chciał być uprzejmy wobec swojej nowej znajomej.
- Jasne. - zakładając swoje szpilki, uśmiechnęła się i wyszła.
- Kurde, niezła z niej sztuka! Lubię takie niedostepne. - zwierzył się Gegowi.
- Stary daj sobie spokój. Ona jest zajęta. - Greg próbował wybić koledze z głowy zaloty.
- Zajęta? Nic nie wspomniała. - zdziwił się Cameron.
- Tak. Jest z wokalistą Bastille. Nie masz szans, są zakochani po uszy. Po za tym nawet nie próbuj bo będziesz miał ze mna do czynienia! - Greg próbował udawać groźnego.
- Jasssne. Nie ma takiego wagonu... -zaśmiał się Cameron i usiadł na starym kufrze, nie dokończył zdania. - O kurde... chyba zapomniała aparatu? - wziął do ręki sprzęt. - No to teraz mogę obejrzeć co tam chowa. - zadowolony włączył przeglądanie zdjęć.
- Eh... - Nolan tylko pokręcił bezsilnie głową i wrócił do swojej pracy.

***
     Jadąc ulicami miasta Alex analizowała rozmowę z chłopakami. Cameron nie szczególnie przypadł jej do gustu , ale miał coś w sobie co ją intrygowało. 
     Kiedy dojechała pod klub było już tyle ludzi, że ciężko było się przedostać do bramy wjazdowej na tyły budynku. Ale widząc tych wszystkich fanów z transparentami, cieszyła się, bo wiedziała że to będzie wspaniały koncert. Poczuła ich energię. Ochroniarz wpuścił ją kiedy pokazała przepustkę. Zaparkowała auto i wbiegła szybko do budynku. Idąc korytarzami słyszała dobiegające już znajome dźwięki. Podążała za muzyką, która z czasem ucichła. Po drodze wpadła na podekscytowanego Kyle i Woodiego. Dochodząc do sceny usłyszała kobiecy śmiech. Powoli odsłoniła wielką kotarę. Na scenie oprócz sprzętu stał Dan, Dick i Lucy. To był jej śmiech. Wszystko byłoby ok gdyby nie to, że zachodząc ich od tyłu zwróciła uwagę na plecy Dana które obejmowała ręka Lucy.
- Hej! - podeszła cicho niezauważona .
- O! cześć. - pierwsza zorientowała się dziewczyna, która szybko odsunęła się od Dana. Dick uśmiechnął się tylko i objął swoją wybrankę ramieniem, po czym wyszli za scenę. Dan odskoczył od keyboardu. 
- Hej mała! Muuua! - ucałował ją w usta - Aaa! Już się nie mogę doczekać - energia go rozpierała. - I jak tam? byłaś u Nolana?
- Tak byłam. - Alex spuściła głowę.
- A gdzie masz aparat? - zapytał Dan.
Alex złapała się za torbę i spojrzała na Dana z wielkimi zdziwionymi oczami.
- Zapomniałaś?- zapytał Dan. - A moją bluzę i koszulkę masz?
- Tak mam. - Podała mu ciuchy. - Kurde, zagadałam się i zapomniałam zabrać aparatu. 
- I mówisz, że to ja zapominam o wszystkim? - zaśmiał się Dan, przebierając koszulkę na scenie.         Spojrzała na jego nagie ciało i z wrażenia przygryzła dolna wargę. Nie wiele myśląc zanim założył czystą koszulkę, zdążyła pocałować go w ramię, które dzięki szpilkom było na wysokości je ust. Przejechała z góry na dół swoją dłonią po jego klatce, zatrzymując się na pasku od spodni. Przytuliła się do chłopaka.
- Ojej, a co to za nagły przypływ miłości? I to w takim miejscu? Chcesz mnie rozproszyć przed koncertem? - zapytał wokalista odwzajemniając objęcie.
- Cieszę się że tu jestem z Tobą. Po prostu. - zamknęła oczy i wtuliła nos w jego szyję. Lubiła jego zapach zmieszany z perfumami. Pocałowała Dana w szyję i westchnęła głęboko. 
- No dobra ubieraj się już, bo zaraz to się może źle skończyć. - rozkazała.
- Myślę że mogłoby się tylko skończyć bardzo przyjemnie dla nas obu. - dodał ubierając koszulkę.
- Najpierw obowiązki, później przyjemności. - odpowiedziała.
W jej torebce nagle zaczął wibrować telefon. Kiedy go wyciągnęła i odblokowała, odczytała wiadomość z nieznanego numeru. Zdziwiona przeczytała. 
"Chyba czegoś zapomniałaś. Ale nie martw się, przywiozę Ci go na koncert"
Szybko odpisała.
"Ok, spotkajmy się przed klubem. Daj znać jak będziesz na miejscu."
- Co tam? - zapytał Dan,
- A nic. - odpowiedziała. - To tylko... Greg. Przywiezie mi aparat.- skłamała.
- Greg? Ale miało go nie być? - zdziwił się Dan.
- I nie będzie, wyjdę na chwilę jak przyjedzie. - kłamała dalej.
- Dobra. Idę coś przekąsić, idziesz? - zapytał wokalista.
- Mhm... - odpowiedziała chowając telefon głęboko do torebki. 
     Idąc znów długim korytarzem, zastanawiała się dlaczego skłamała? 
     Dlaczego nie powiedziała Danowi prawdy. 
     Przecież nic się nie stało.
     Mieli sobie mówić o wszystkim.
     Teraz siedziała jak na szpilkach i czekała na wiadomość od Camerona.



Kochani... ciąg dalszy nastąpi  :D musicie wytrzymać!





2 komentarze:

  1. I mamy koncert! Kurde lubię tych twoich dorków są tacy... Tacy bastillowi ❤
    No dobra, co my tu mamy...
    Cichutko nascenie pojawia się królowa Janna ! Zakochany kot to będzie coś mega uroczego!
    Cameron... Bosze dostałam z przyjaciółką zawału, jak weszłam w jego zdjęcie na historii (tsaaaa nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam czytać rozdział na lekcji xd), ale ogólnie wyczuwam w nim dupa. Kto powiedział jednak, że dupki nie są pociągający?
    Lily. Ona to wgl się ciągle gdzieś kręci, ale powoli przyzwyczajam sto jej doirytującej obecności i czekam cierpliwie na wybuch.
    Kurde będzie ciekawie, a ja przez ciebie nie zdążę wypracować koszuli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha przyznam że zdjęcie Camerona wpadło mi przez przypadek w łapki i pomyślałam sobie "Kurde! muszę go jakoś wcisnąć do mojego ff" :D I stało się.
      Tak, Janna powinna się tu pojawić i akurat czysta improwizacja sprawiła, że będzie własnie w tym rozdziale, tzn tym następnym :D

      Powoli zbliżam się do momentu kulminacyjnego mojego opowiadania i mam nadzieję że Was zaskoczę :)

      Usuń