sobota, 29 listopada 2014

9. rozdział

IX

- Już wstałaś? Myślałem że będziesz spać do południa po wczorajszej imprezie? - zapytał Dan nie odrywając się od aktualnego zajęcia.
- Aaa, jakoś nie mogę spać. Jakieś koszmary mnie męczą a poza tym boli mnie głowa i wstałam po  proszki - odpowiedziała Alex po czym skierowała się do kuchni. Wyjęła z szafki leki, nalała szklankę wody i popiła szybko.
- Swoją drogą mogłabym o to samo zapytać Ciebie? Od kiedy jesteś takim rannym ptaszkiem? - zapytała kierując się w stronę Dana, który siedział na swoim ulubionym miejscu przy oknie. Właściwie tylko tam łapał zasięg jego telefon. Wgramoliła się na siedzisko i wtuliła w ukochanego.
- Wiesz, miałem coś załatwić ale nie mogę się dodzwonić. - odpowiedział po chwili.
- A co Ty tam przeglądasz na moim laptopie? - dopiero teraz zauważyła czym zajmuję się chłopak.
- Oglądam. Są świetne. Serio.
- Aj przestań. - zamknęła laptopa którego trzymał na kolanach.
- Nie przestań, tylko patrz. - Dan otworzył go ponownie  - To i to zdjęcie jest genialne, mogę Ci jeszcze więcej pokazać? Chcesz? - zapytał.
- Oj, przecież sama je robiłam to wiem jak wyglądają. Ale one się nie nadają. Wyglądacie na nich... dziwnie? - broniła się Alex.
- Jak to dziwnie? Normalnie. Jak ludzie podczas koncertu. Serio zrobiłaś dobre ujęcia. Mówię Ci że się nadają. ja patrzę na to obiektywnie. Z resztą już je wysłałem do Grega i chciałem do niego zadzwonić... ale nie mogę się dodzwonić. - kontynuował uparcie.
- Co? Mogłeś się chociaż zapytać. - fuknęła na wokalistę.
- Pytałem wczoraj.
- Wczoraj? Niby kiedy? Ja nic nie pamiętam. - Alex wstała i założyła ręce na krzyż. Zrobiła naburmuszoną minę i odwróciła się w kierunku sypialni po czym szybkim krokiem się tam skierowała.
- Ej ej... gniewasz się na mnie? - po chwili kucnął przed nią Dan. Alex siedziała na łóżku i patrzyła w okno.  - Myślałem że...
- Dan - przerwała mu - Wiem że  chciałeś dobrze, nie gniewam się. - na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech - Dopiero co wydaliście płytę, ona już bije rekordy popularności. Za chwilę znikniecie mi gdzieś w świecie. Już macie załatwioną trasę po Europie. To się dzieje tak szybko. Nie jestem na to gotowa. Po za tym Greg to zajebisty fotograf. Ja mu mogę co najwyżej statyw nosić. Rozmawiałam z nim o tym wczoraj i ..
- I co? Ja też z nim rozmawiałem. To jest serio świetny pomysł. On sobie nie dobiera do współpracy byle kogo. Zobaczysz będzie fajna zabawa i będziesz blisko mnie. Nie chcę Cię zostawiać samej na całe tournee po Europie. Rozmawiałem już nawet z Dickiem. Jedź z nami. Gregowi też zależy. Gdybym tylko się do niego dodzwonił to sam by Ci to powiedział. Proszę zgódź się, proszę proszę. - Dan zaczął całować Alex w policzki, nos, czoło, usta, szyję. Nie były to namiętne pocałunki, raczej przypominały lizanie twarzy przez małego szczeniaka.
- Ała! Dobra już tylko przestań! Ale nic nie obiecuję. - Alex śmiała się i próbowała wyswobodzić od niezdarnego cmokania niebieskookiego. Złapała jego twarz w swoje dłonie, dopiero wtedy się uspokoił i pocałował ją tak jak powinien całować mężczyzna kobietę. Po pocałunku kiedy  otworzyła oczy, ujrzała wielkie niebieskie oczy Dana które się w nią wpatrywały oraz uroczy uśmiech który doprowadzał ją do szaleństwa. Tego pozytywnego szaleństwa.  Uśmiechnęła się i po raz kolejny utwierdziła w fakcie że to co zrobiła kilka miesięcy temu było dobrym krokiem.
- Kocham Cię głuptasie, wiesz o tym? - zapytał.
- Wiem - Alex przygryzła wargę - Ja Ciebie też. - cmoknęła go w czubek nosa. Tych słów od tej dwójki nie można było często usłyszeć. Znaczyły dla nich tak wiele, że nie rzucali ich sobie ot tak. Były zarezerwowane na odpowiednie chwile. między innymi na taka jak ta. 
- Ok, to umów się z Gregiem na dziś, wiesz kuj żelazo póki gorące... żebym się nie rozmyśliła. - spojrzała na Dana spod byka.
- Się robi! - Dan szybko się wyprostował i poszedł do salonu.
- No... a ja się zabiorę za ten bałagan.- ogarnęła wzrokiem sypialnię, później skierowała się do salonu i złapała z głowę.
- Co tu się wczoraj działo? - powiedziała pod nosem.
- Co mówisz? - zapytał Dan, nie rozumiejąc polskich słów.
- Nie, nic, tak sobie wzdycham. Ale... na kaca najlepsza praca. Trzeba to posprzątać Dan. - podparła ręce o biodra.
- Ale że ja też? - chłopak stał z telefonem w dłoni, kończąc pisać sms'a.
- No a co Ty myślisz? To też Twój bałagan.
- No dobraaa, zaraz Ci pomogę. 
Alex uśmiechnęła się do Dana i wręczyła mu miotłę. 
- Proszę to dziś jest Twoje narzędzie pracy. - widać że trochę ją to bawiło, ponieważ Dan nie lubił sprzątać jak każdy facet.
- Mhm, no ok. - spojrzał na miotłę jakby widział ją pierwszy raz w życiu. -  Ale przyznaj Alex, nasza parapetówka się udała? - zapytał.
- Oj tak, jak widać na załączonym obrazku. - westchnęła z uśmiechem po czym zatoczyła dłonią koło wokół siebie.

5 miesięcy wcześniej...

- Dziękuję Pani, to piękne mieszkanie, mam nadzieję że będzie mi się tu dobrze mieszkało. - starsza kobieta podała Alex rękę.
- To ja dziękuję. Nie łatwo jest sprzedać mieszkanie tuż po nowym roku. - Alex odwzajemniła uścisk. - Proszę, oto klucze. W razie czego niech Pani do mnie dzwoni. Na angielski numer. - dodała Alex.
- Dobrze. Proszę pamiętać o umowie. - wskazała na leżący akt notarialny na stole.
- Jasne, dziękuję. - zakłopotana Alex spojrzała jeszcze raz na mieszkanie z którą łączyło tak wiele. Zarówno dobrego jak i złego. 
- A mogę jeszcze o coś zapytać? - zaczęła niepewnie kobieta.
- Tak, proszę.
- Dlaczego Pani wyjeżdża akurat do Anglii?
- Ah, długo by opowiadać ... powiem tak, rodzina i miłość. - odpowiedziała krótka ale treściwie.
- Aha rozumiem, chłopak? - zaczęła podpytywać kobieta ale Alex tylko się uśmiechnęła i nic nie odpowiedziała. - No dobrze nie męczę już Pani, wiem że przed Panią długa podróż. Szerokiej drogi życzę.
- Tak, dziękuję raz jeszcze, do widzenia.
- Do widzenia. - kobieta pomachała ręką kiedy Alex już wychodziła z mieszkania. Zamyślona weszła do windy. Automatycznie wyszła kiedy winda się zatrzymała i przyciskając do piersi umowę opuściła budynek ze spuszczoną głową. Bardzo jej było w tym momencie ciężko. Tak naprawdę nie wiedziała co ją czeka w Londynie. Czy jej się ułoży? Czy ułoży się z Danem? Zespół był coraz bardziej popularny. Wszystkie te myśli sprawiały że czuła się źle i nieswojo. Na szczęście miała grupkę przyjaciół a w niej najważniejszego. Był nim Dan. Cały zespół Bastille czekał pod blokiem na Alex. Chłopcy byli tak mili że pomogli jej w przeprowadzce. Kyle zajął się kotami które trzeba było jakoś przetransportować do Londynu, więc z Willem wsiedli w auto i zapakowali koty które były na środkach uspokajających. Przed wyjazdem podała im je sąsiadka Alex. A Dan i Woody pomogli z bagażami i resztą rzeczy które spakowali do swojego vana. Czekała ich długa podróż. 
- Jak tam? Wszystko ok? - pierwszy podszedł Dan.
- Tak...chyba tak. Zamykam ten rozdział w moim życiu. Otwieram nowy. - odpowiedziała ściszonym głosem a kąciki ust mimowolnie podniosły się w górę. Dan objął ją i przytulił mocno do siebie. Stojąc tyłem do chłopaków wyglądało to śmiesznie jak by sam stał i się obejmował. Całkiem zasłonił ją swoim ciałem. Reszta była na tyle wyrozumiała że dała im tą chwilę sam na sam. 
- To co ruszamy? - zapytał Dan.
- Tak. Jedźmy. Szkoda czasu. - Alex spojrzała ostatni raz na blok i wsiadła z chłopakami do vana. Woody prowadził samochód, więc póki co Dan mógł usiąść na tylnym siedzeniu z Alex i dotrzymywać jej towarzystwa. Splótł swoją dłoń z jej, a ona oparła się o jego ramię. Dłuższa chwila minęła zanim któreś odważyło się odezwać. Niby nic się nie stało ale chłopcy nie wiedzieli jak się zachować. Widzieli w jakim stanie jest dziewczyna. Bardzo przeżywała wyjazd. Nie wiedzieli jak Alex zareaguje więc woleli się nie odzywać. Jednak jeden nie wytrzymał.
- Jak coś, to mnie tu nie ma, nie krępujcie się. - zaśmiał się Woody rozładowując atmosferę.
- Spoko, dzięki Woody. - odpowiedział Dan.
- Woody, powinieneś załatwić taką kurtynę żebyśmy mogli się odgrodzić. - dodała Alex
- O widzę że humorek dopisuje. Jest ok? - zapytał Woody.
- Tak, jest ok. Trochę mi smutno ale mam Was. Cieszę się że wracam z Wami a nie sama. - popatrzyła w lusterko w którym odbijały się oczy Woodiego. On również w nie spojrzał i puścił Alex oczko.
- Ja też się cieszę. - Dan pocałował ją w czubek głowy. 
Alex zrobiło się dobrze w tym momencie na tyle że zasnęła. 
     Po paru tygodniach od przyjazdu do Londynu, wszystko działo się w zaskakującym tempie. Alex nie miała pracy ale nawet jej nie szukała. Zaczęła się zajmować tym o czym zawsze marzyła. Fotografią. Jej obiektem i natchnieniem był Dan i otaczający ją i ich świat. No i Londyn, miasto pełne niespodzianek i ciekawych miejsc.  Robiła też zdjęcia całemu zespołowi podczas koncertów. Poznała nowych ludzi z ich środowiska. Podobało jej się to. Dzięki odłożonym paru groszom mogła sobie pozwolić na spełnianie marzeń. Pieniądze które dostała za sprzedaż mieszkania podzieliła po równo dla siebie i Matta. Dzięki temu ona nie musiała się martwic o stałą pracę a on mógł kupić swoje małe mieszkanko.  Jednocześnie zwalniając pokój w mieszkaniu które wynajmował z Danem a co za tym poszło, Dan został w nim sam. Alex nadal mieszkała w domku gościnnym u rodziców. Ani Dan ani ona nie podejmowali się rozmowy o wspólnym mieszkaniu. W końcu znali się niecały rok. Ale był to intensywny rok. Czasem Alex nocowała u niego czasem on u niej. Najwidoczniej tak im pasowało. Poza tym kiedy Dan  był w trasie, a ona nie mogła z nimi jechać, nie lubiła zostawać sama w tym mieszkaniu. Uważała że jest przytłaczające.
- Cześć moja droga! Mam dla Ciebie niespodziankę! - Dan wparował do domku Alex w posiadłości jej rodziców. Czuł się jak u siebie, jej rodzice go zaakceptowali i nawet polubili. A wszystko dlatego że to dzięki niemu ich córka była tak blisko nich.
- Jaką? - zapytała ucieszona.
- Jak Ci powiem to nie będzie niespodzianki. Ubieraj się. Tylko ciepło bo jest zimno! - rozkazał jej Dan.
- Ale co? Jedziemy gdzieś? - zapytała ubierając po kolei buty i kurtkę.
- Tak. No dawaj, dawaj. - popędzał ją podekscytowany Dan.
- No już już. - Alex spieszyła się jak mogła.
Wsiedli do auta i pojechali w stronę Londynu. Alex nie mogła się nic dowiedzieć od Dana co kombinował. Zasypywała go pytaniami ale ten był nie ugięty. W końcu dojechali na miejsce.
- Tu? Co to?  - zapytała - Ta niespodzianka?
- Chodź. - złapał ją za rękę i wprowadził do budynku.
- Ale co to jest Dan? Gdzie Ty mnie ciągniesz? - pytała a on milczał i tylko się uśmiechał. W końcu wbiegli na piętro. Wyjął z kieszeni klucze i zaczął otwierać drzwi.
- Dan? Co Ty robisz? Czyje to mieszkanie? - zdziwiona pytała kiedy zaczął ją oprowadzać.
- Podoba Ci się? - zapytał.
- Kupiłeś mieszkanie? Trochę zniszczone. - dodała.
Alex spojrzała  w wielkie niebieskie oczy próbując coś wyczytać ale widziała tylko wielką radość jak u małego dziecka.
- I co? Mam Ci pomóc je urządzić i doprowadzić do ładu? Zgadłam? - zaśmiała się, rozglądając po kątach.
- Tak i...  jest jeszcze coś... - podszedł bliżej, popatrzył na nią z góry, położył dłonie na jej ramionach - ...i zamieszkaj tu ze mną. - to nie było pytanie. Alex popatrzyła na niebieskookiego i nie mogła mu się oprzeć, kiedy tak na nią patrzył. Nie mogła mu odmówić. Nie chciała nawet.
- Ok. - wzruszyła ramionami i wyszczerzyła zęby, a Dan w tym momencie rzucił się na nią z uściskiem. Ściskał ją tak mocno że zabrakło jej tchu.
- Bo mnie udusisz! 
- Przepraszam, ale ciesze się że się zgodziłaś. W sumie to nie wiedziałem czy się zgodzisz bo wiesz, ale jak tak sobie pomyślałem to ten... - Alex przerwała jego słowotok pocałunkiem do którego musiała się wspiąć na palcach i jeszcze pociągnąć chłopaka w dół. Nie przeszkadzało jej to że był wyższy. Nie przeszkadzało jej to że wynajął mieszkanie bez jej wiedzy. 
Była szczęśliwa. 
Tak prawdziwie szczęśliwa.


Żuczki moje kochane!
Krótki bo krótki ale na więcej mnie dziś nie stać.
Komentujcie :)
Buziaki! 

5 komentarzy:

  1. Jeeeeeeeeeeeej wreszcie nowy rozdział! Tyle słodkości awww. Tak się cieszę, że twoje dzieciaki zamieszkały razem! Dan to głupi dork, ale jest stanowczo zbyt cudowny, żeby go nie kochać. Jakbyś mówię... Dostałam cukrzycy. Ale takiej miłej cukrzycy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to ja mówię*... Kocham swoją autokorektę

      Usuń
    2. Ja tez lubię ten rodzaj cukrzycy :)

      Usuń
  2. Kocham kocham kocham! <3
    Przeczytałam "kuj ŻELAZKO póki gorące".... WTF? :P
    Oni są tacy kochani!
    Rozdział megasuperhiperextra :3

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah aż sprawdziłam czy faktycznie tak nie napisałam :P
      dzięki za komentarz :*

      Usuń